Adoracja Eufemii

Dzisiaj mało kto wie o tym, że w dawnych czasach Racibórz był miastem dominikańskim. W czym przejawiała się obecność Zakonu Braci Kaznodziejów w tym mieście i czy pozostały do dziś jakieś jej ślady?

Michał Woś, prezes Fundacji Ofki Raciborskiej: Rzeczywiście, zakon ten pozostawił mocny ślad w historii miasta. Dominikanie zawitali do Raciborza już w połowie XIII w., dominikanki z początkiem XIV w.; i obie gałęzie zakonu były u nas obecne aż do 1810 roku, do chwili kasaty przeprowadzonej przez Prusaków. W mieście są dwa główne miejsca związane z dominikanami — gotyckie kościoły św. Jakuba przy Rynku i Ducha Świętego (ten ostatni obecnie zamieniony na muzeum). Pierwszy był kościołem dominikanów, w drugim modliły się siostry. Do naszych czasów przetrwał też — wielokrotnie przebudowywany — budynek klasztoru dominikanek. Po kasacie utworzono w nim Królewskie Gimnazjum Ewangelickie, i obecnie nadal służy on edukacji. Jednak zdecydowanie ważniejszym od budynków śladem obecności dominikanów są dzieła napisane w Raciborzu przez Wincentego z Kielczy, pierwszego tutejszego przeora. Właśnie przy raciborskim rynku zostały napisane oba żywoty św. Stanisława Biskupa oraz słynny hymn Gaude Mater Polonia. Jesteśmy dumni, że tak ważny hymn, śpiewany przy każdej większej uroczystości w Polsce, powstał właśnie u nas i to za sprawą dominikanów. To zdecydowanie ważny ślad ich obecności.

Kim była Ofka Piastówna? To, że po kilku wiekach zawieruch dziejowych społeczność lokalna, dziś w znacznej części napływowa, rozpoczęła nowe starania o jej beatyfikację, można uznać za fenomen.

Michał Woś: Ofka, a właściwie Eufemia, była córką piastowskiego księcia raciborskiego Przemysława. Postanowiła służyć Panu Bogu, wstępując w 1313 r. do Zakonu Kaznodziejskiego. Uważana jest za fundatorkę raciborskiego klasztoru, przez wiele lat była jego przeoryszą. Na kartach historii i w pamięci ludzi zapisała się jako niezwykle oddana zakonnica, pełna chrześcijańskich cnót, sprawna organizatorka, dbająca o biednych i potrzebujących. W życiorysach czytamy, że już za życia słynęła cudami, dlatego zapewne zaraz po jej śmierci w 1359 r. raciborzanie otoczyli ją czcią, uznając, obok św. Marcelego, za patronkę miasta. Ciekawe, że kult Ofki nie ograniczał się tylko do Raciborza — jej wizerunki wiszą w krakowskim kościele sióstr dominikanek na Gródku, znalazła się na niemieckim obrazie z XVIII w., przedstawiającym święte i błogosławione dominikanki, a ostatnio doszły do nas wieści, że jej wizerunek odkryto także w Portugalii. W napisanym przez Abrahama Bzowskiego OP żywocie z 1606 r. określana jest jako „błogosławiona” i właściwie nie ma w tym dużego błędu, bo sprawy kanonizacyjne i beatyfikacyjne zostały uporządkowane dopiero w 1634 r. konstytucją papieża Urbana VIII. W jej myśl publiczny kult osób czczonych przed opublikowaniem konstytucji, czyli takich jak Ofka, nie jest zakazany. Wymagane jest jedynie jego zatwierdzenie. I w tej procedurze trwają starania diecezji opolskiej i raciborzan w sprawie Ofki. Nie jest to typowy proces beatyfikacyjny (zezwalający na publiczny kult), lecz specjalna procedura zatwierdzająca kult już istniejący. A historia miasta — z wydarzeniami z roku 1945 — pokazuje, że kult istnieje i rozwija się niezależnie od narodowości mieszkańców miasta.

Dlaczego zdecydowaliście się, aby działalność fundacji zainaugurować Mszą św. w rycie dominikańskim? Nie było to przecież proste, skoro celebransa, ministrantów i kantorów trzeba było sprowadzać z Tarnobrzega, Krakowa i Chorzowa.

Michał Woś: Wokół fundacji skupiły się osoby ceniące tradycję. Integracja osób przywiązanych do tradycji łacińskiej, a zwłaszcza do tradycji i dziedzictwa liturgicznego Kościoła katolickiego, jest nawet jednym z celów fundacji, więc nie wyobrażaliśmy sobie, żeby rozpocząć działalność inaczej niż Mszą św. sprawowaną dokładnie w tym rycie, który znała sama Ofka. Ze sprowadzaniem ludzi nie było tak źle — ministranci w większości byli z Raciborza. Ojciec Marek Grzelczak OP przyjechał aż z Tarnobrzega, bo jako jedyny spośród znających ryt dominikanów znalazł dla nas czas. Przybycie kantorów z Chorzowa — zespołu Schola Cantorum Minorum Chosoviensis kierowanego przez kantora Sławomira Witkowskiego — było dla nas wielkim i miłym zaskoczeniem. Jesteśmy bardzo wdzięczni zarówno ks. Mariuszowi Ołdakowi, który zadbał o przyjazd scholi, jak i samej scholi, bo jej śpiew wspaniale ubogacił liturgię.

Jakie są dalsze plany fundacji?

Michał Woś: Fundacja skupia się na trzech kierunkach działalności. Przede wszystkim chcemy szerzyć kult Ofki. Trwa burza mózgów, jak robić to najskuteczniej. Drugim kierunkiem jest już istniejące Raciborskie Środowisko Tradycji Łacińskiej, które chcemy wzmacniać i rozwijać. W końcu trzeci kierunek stanowi działalność dobroczynna i edukacyjna. Po wakacjach ruszamy ze szkołą liderów, jesteśmy w trakcie umawiania szeregu spotkań z ważnymi postaciami życia publicznego w Polsce, a także rozpoczynamy działalność klubu dla dzieci, gdzie będą one mogły rozwijać swoje pasje, nauczyć się czegoś pozytywnego, ale też pobierać darmowe korepetycje. Zaczynamy od działań lokalnych, ale zaangażowanie osób związanych z fundacją jest tak duże, że szersza działalność — z pomocą Ofki — jest kwestią czasu. Jestem o tym przekonany.

Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.

Z Michałem Wosiem, prezesem Fundacji Ofki Raciborskiej i radnym miasta Raciborza, rozmawiała Dominika Krupińska.