Wigilia Wielkanocy w rycie dominikańskim przed 1957 rokiem
Jak wie większość czytelników, stara wigilia Wielkanocy w rycie rzymskim przechodziła szereg reform, rozpoczętych w 1951 roku i trwających aż do wprowadzenia przez papieża Piusa XII, na wiosnę 1956 roku, zrewidowanych obrzędów Wielkiego Tygodnia. Dominikanie naśladowali te zmiany, na ile było to możliwe, do chwili opracowania naszej własnej nowej wigilii. Zaczęła ona obowiązywać na Wielkanoc 1957 roku, rok później niż w rycie rzymskim. Czytelnicy znający wigilię w kształcie z mszału rzymskiego z 1962 roku stwierdzą, że wigilia stosowana przez dominikanów od 1957 roku była z nią w zasadzie identyczna; dlatego nie będę jej opisywać. Jednak nasza starsza liturgia ma całkiem inną formę i jest interesująca z historycznego punktu widzenia; stąd ten artykuł.
Na skutek średniowiecznej praktyki celebrowania wigilii Wielkanocy w sobotnie popołudnie dominikańska wigilia rozpoczynała się po odśpiewaniu nony. W okresie nowożytnym — po przeniesieniu wigilii na sobotni poranek — oznaczało to, że matutinum i cztery małe godziny Wielkiej Soboty śpiewano rano kolejno po sobie, tak aby sama wigilia mogła się zacząć przed dziewiątą rano. Jednym z pierwszych efektów zapoczątkowanego w 1951 roku przez papieża Piusa XII okresu eksperymentów było przywrócenie w niektórych domach normalnej pory małych godzin Wielkiej Soboty, wskutek czego wigilia była celebrowana późnym popołudniem. Jednak z pewnością nie była to praktyka powszechna. W wielu miejscach poranne celebracje istniały aż do 1957 roku.
Stara wigilia dominikańska zaczynała się od błogosławieństwa nowego ognia. Przeor lub inny celebrujący kapłan, ubrany w fioletową kapę, stojąc przed ołtarzem głównym, błogosławił palące się węgle, znajdujące się w małym metalowym naczyniu trzymanym przez zakrystianina. Węgle zapalano bez żadnego specjalnego obrzędu w zakrystii przed nabożeństwem. Diakon trzymał mszał. Modlitwa błogosławieństwa, Domine sancte Pater, była krótka i tylko recytowana, a nie śpiewana. Następnie od węgli zapalano małą świecę. Węgle trzymano jednak w prezbiterium do chwili zapalenia świateł w kościele, tak aby można było ich ponownie użyć do zapalenia paschału w razie, gdyby zgasł wskutek przeciągu. Po otrzymaniu błogosławieństwa od przeora diakon podawał mszał subdiakonowi i stawał na lewo od niego, po stronie Ewangelii — wszyscy byli zwróceni ku ołtarzowi. Po bokach diakona i subdiakona stawali dwaj akolici z nie zapalonymi świecami. Przeor zajmował miejsce po stronie epistoły, tak jak podczas śpiewania Ewangelii na Mszy uroczystej. Następnie diakon śpiewał Exultet. Dominikański ton tego śpiewu różni się nieco od rzymskiego; także tekst jest w kilku miejscach inny.
Chociaż w okresie współczesnym dominikanie stosowali paschały zwykłych rozmiarów, jeszcze w XIX wieku często używaliśmy bardzo dużego paschału, o wiele wyższego od dzisiejszych. W archiwach naszej prowincji znajdują się pochodzące z lat 50. XIX wieku ilustracje przedstawiające jedną z takich świec, używaną w naszym starym kościele klasztornym w Benicii (Kalifornia). Postaram się zdobyć ich skan. Dominikanie nie używali trójramiennego stojaka na ogień wielkanocny i nie śpiewali Lumen Christi. W wielu klasztorach aż do ostatniego stulecia zachowywano starą praktykę „tablic wielkanocnych” (cartula paschalis). Były one przytwierdzane do świecy i to na nich, a nie na samej świecy, jak współcześnie, wypisywano litery. Na tablicy podawano Rok Pański, lata od założenia Zakonu, lata od śmierci św. Dominika, epaktę, literę niedzielną i indykcję.
Po dojściu do słów In huius igitur noctis diakon wkładał do świecy pierwszą grudkę kadzidła, a na słowa Rutilans ignis accendit zapalał świecę paschalną. W czasie, gdy śpiewał błogosławieństwo, ministrant trzymający kadzidło wkładał do niej cztery dalsze grudki. Dawniej mogło to wymagać użycia drabiny. Gdy diakon zaśpiewał Qui licit sit divisus in partes, zapalano świece dwóch akolitów, a następnie, na Pretiosae huius lampadis — światła w kościele. Po zakończeniu Exultet celebrans i asysta wyższa szli do zakrystii, nakładali białe szaty mszalne i wracali do ołtarza. Czynili ukłon i bez żadnego dodatkowego obrzędu siadali na czas czytań. Na tej jedynej Mszy w roku nie gaszono świec akolitów w chwilach, gdy nie były używane, lecz paliły się one ciągle.
Następnie lektor ubrany w komżę śpiewał cztery czytania wigilii. Były to: Rdz 1–2; Wj 14–15; Iz 4 oraz Iz 54–55. W XIII w. liczba czytań podczas wigilii znacznie się różniła: od 4 do 18. Krótsza wersja dominikańska była w szerokim użyciu we Włoszech. W istocie rzeczy nie ma w tym nic dziwnego. Z tego powodu nie wierzę, jakoby zestaw dominikański został specjalnie przygotowany w związku z rzymską reformą wigilii, która nastąpiła po 1955 roku; czytania nie są zgodne. Sądziłbym raczej, że zestaw rzymski jest jednym z krótszych włoskich (rzymskich) zestawów pochodzących z wieków średnich.
Po każdym z czytań z wyjątkiem czytania z Księgi Rodzaju, które miało tylko kolektę, następował traktus oraz kolekta. Drugie czytanie z Księgi Izajasza miało dwie kolekty — jedną przed traktem Sicut cervus i jedną po nim. Teraz dwaj śpiewacy w komżach in medio chori prowadzili wspólnotowy śpiew litanii do Wszystkich Świętych w formie dominikańskiej. Po zaśpiewaniu przez chór ostatniego Agnus Dei litanii chór zaczynał wielkanocne Kyrie, a celebrans i asysta wyższa podchodzili do ołtarza, by odmówić modlitwy u stopni ołtarza.
Następnie kapłan intonował na środku ołtarza Gloria w tonie uroczystym (bardzo podobnym do tonu z rzymskiej Mszy IV). Po tej intonacji pierwszy raz od początku Wielkiego Postu zaczynały grać organy; dzwony kościelne rozdzwaniały się po raz pierwszy od Wielkiego Czwartku, a bracia zdejmowali czarne kapy, ukazując białe habity. Potem zaś subdiakon śpiewał epistołę z trzeciego rozdziału Listu do Kolosan.
Dominikański sposób śpiewania wielkanocnego Alleluia przed Ewangelią różni się od zwykłej formy rzymskiej, w której następują trzy powtórzenia Alleluia, a kantorzy za każdym razem podnoszą intonację. Ilustracja po prawej przedstawia wielkanocne Alleluia według śpiewu dominikańskiego — jego melodia różni się nieco od zwykłej formy rzymskiej. Widoczny tam jest również sposób śpiewania: Dwaj kantorzy in medio chori intonują, a wszyscy bracia wstają. Wspólnota włącza się na krótki melizmat końcowy w miejscu oznaczonym podwójną kreską. Warto podkreślić, że w zastosowaniach, dla których w notacji solezmiańskiej służy gwiazdka, w notacji dominikańskiej używa się podwójnej kreski. Następnie — jak wskazuje słowo „Repet.” — wszyscy powtarzali całe Alleluia. Bracia siadali, a dwaj kantorzy śpiewali werset. Bracia włączali się na końcu, na eius — wskazuje to podwójna kreska przed tym słowem. Jak widać z zapisu „Non repet. Alleluia”, Alleluia po wersecie nie powtarza się. A zatem praktyką dominikańską jest powtarzanie Alleluia tylko raz, przed wersetem. Pierwotnie śpiewaliśmy Alleluia jeszcze raz po wersecie — objaśnię to niżej. Następnie do pierwszej pary kantorów dołączała druga para, by zaśpiewać, w porządku antyfonalnym, traktus (Ps 116). W końcu diakon śpiewał Ewangelię z 28. rozdziału Ewangelii według św. Mateusza.
Obecny sposób śpiewania Alleluia odzwierciedla zmiany wprowadzone w naszej liturgii podczas reform Humberta w 1256 roku. Ilustracja po prawej przedstawia jeden z czterech ocalałych mszałów dominikańskich sprzed reform Humberta z Romans z 1256 roku. Księga ta zawiera „liturgię czterech braci”: standaryzację praktyki dominikańskiej zatwierdzoną w 1246 roku. Po lewej stronie widoczny jest koniec litanii i Msza wigilii Wielkanocy (strona prawa zawiera Mszę Bożego Narodzenia). Jeśli spojrzymy uważnie, możemy dostrzec miejsce, w którym zmieniono rubryki dotyczące Alleluia zmieniono tak aby zgadzały się z rewizją Humberta; pierwotnie bowiem Alleluia śpiewano po wersecie po raz trzeci. Tutaj jest on wykreślony. Następnie in medio śpiewano traktus; dwie pary braci wykonywały wersety na przemian. Na Ewangelię używano tylko kadzidła — nie niesiono świec ani krzyża. Nie było także Credo ani śpiewu na ofertorium.
Msza była celebrowana jak zwykle aż do Pax Domini. W przeciwieństwie do zwykłej praktyki na Mszy uroczystej nie przekazywano pacyfikału i nie było Agnus Dei. Za to natychmiast po responsie na Pax Domini zaczynało się bardzo krótkie nabożeństwo nieszporów. Po zaśpiewaniu potrójnej antyfony Alleluia następował psalm 116 wraz z Gloria Patri. Po powtórzeniu przez chór antyfony kantor intonował antyfonę Magnificat — Vespere autem sabbati. Była ona także powtarzana, gdy chór skończył śpiewać Magnificat. W tym czasie kapłan był już po komunii i śpiewał kolektę postkomunii. Msza kończyła się w zwykły sposób — Placeat, Ite Missa est, błogosławieństwo i ostatnia Ewangelia — jednakże diakon śpiewał Ite z potrójnym alleluia. Kompletę śpiewano po głównym posiłku. Obejmowała ona śpiewy właściwe dla okresu wielkanocnego. Po Salve Regina bracia szli z procesją do ołtarza Najświętszej Marii Panny przy śpiewie litanii loretańskiej, jak czyniono według zwyczaju we wszystkie soboty roku. Dominikanie śpiewali po komplecie Salve Regina przez cały rok.
Na wigilii nie było komunii powszechnej braci, gdyż wielkanocna komunia powszechna odbywała się podczas Mszy wielkanocnej w ciągu dnia. Sądzę jednak, że w wielu miejscach komunię powszechną wprowadzono do wigilii na początku XX wieku. W naszym domu studiów praktykowano ją na początku lat 50. XX wieku. Być może najbardziej interesującym aspektem wigilii dominikańskiej jest nieobecność wszelkich rytów związanych z chrztem i chrzcielnicą. Fakt ten odzwierciedla monastyczne początki naszego rytu: ponieważ klasztory nie miały obowiązków duszpasterskich, nigdy nie sprawowano chrztów i dlatego nie było chrzcielnic. Ryt jest interesujący również ze względu na prostotę obrzędu ognia, prawdopodobnie bardzo starego.
Mszał czterech braci przechowywany jest w Lozannie, w Musée Historique (sygnatura MS MG 2117); pochodzi z końca lat 40. XIII w. Obecny tekst uwzględnia rubryki mszału dominikańskiego z 1933 roku, Caeremoniale juxta Ritum S. Ordinis Praedicatorum z 1869 roku oraz wspomnienia starszych bracia zachodniej prowincji dominikańskiej USA, zwłaszcza br. Raymonda Bertheaux.
Tłumaczenie: Dominika Krupińska