Pozostaje nam zatrzymać się nad jeszcze jedną korektą. Radykalna reforma Piusa X była skutkiem sytuacji panującej od wielu lat. Gdy Leon X wstąpił na tron, stwierdził, że brewiarz rzymski jest w opłakanym stanie. Ciągłe dodawanie nowych świąt przez następców Piusa V spowodowało, że Sanctorale ponownie przytłoczyło Temporale. Ponieważ Rzym nic nie robił dla poprawy tej sytuacji, różni biskupi, najpierw we Francji, a potem w Niemczech, brali sprawy w swoje ręce i próbowali opanować zamieszanie. Taki był powód pojawienia się słynnego brewiarza paryskiego z 1736 roku i kolejnych, które po nim następowały. Następnie Leon XIII zezwolił każdemu, kto chciał je stosować, na oficja wotywne w każdym dniu tygodnia — w zamian za oficjum dni powszednich! Ustępstwo to praktycznie wyeliminowało oficja dni powszednich z brewiarza rzymskiego. Z wyjątkiem tego, że Bracia Kaznodzieje nie wprowadzili zastępowania dni powszednich oficjami wotywnymi, oficjum dominikańskie było w niewiele lepszym stanie niż rzymskie. Zakon nie tylko był zobowiązany przyjmować wszystkie nowe święta wprowadzane w Kościele powszechnym (a było ich wiele), lecz miał także własne święta świętych i błogosławionych, w liczbie przekraczającej już wówczas setkę. Tak wielka ilość świąt, przy istniejących rubrykach, niemal zupełnie unicestwiła dni powszednie i Temporale.
Pius X podjął decyzję mającą na celu uzdrowienie tej sytuacji. Dekret promulgujący reformę, Divino afflatu, nosił datę 1 listopada 1911[1]. Zasadniczymi celami reformy było: wprowadzenie recytacji całego psałterza raz w tygodniu; przywrócenie na swoje miejsce oficjum niedzielnego i niektórych dni powszednich; recytowanie cursus Pisma świętego przepisanego na każdy dzień roku; oraz skrócenie oficjum, zwłaszcza matutinum. A wszystko to miało być zrobione bez pomniejszania znaczenia celebracji świąt ku czci świętych!
Tak jak pozostałe zakony, dominikanie zostali powiadomieni, że mają zmienić swój kalendarz i psałterz zgodnie z zasadami nowej reformy. Ojciec Cormier powołał komisję obejmującą następujące osoby: Antonino Ricagno z prowincji św. Piotra Męczennika; Leonard Lehu z prowincji liońskiej; Bruno Hespers z prowincji niemieckiej; Alberto Blat z prowincji filipińskiej; i Antonio Bonello z prowincji św. Piotra Męczennika. Na nieszczęście pracę tych kompetentnych ludzi przerwał wybuch pierwszej wojny światowej. Po przywróceniu pokoju kolejny generał, ojciec Theissling, powołał nową komisję; tym razem liczyła ona tylko trzech członków. Komitet nie widział możliwości spełnienia wymagań Świętej Kongregacji zachowania jednocześnie brewiarza dominikańskiego. Generał zdymisjonował zatem komitet i zlecił opracowanie korekty ojcu Hespersowi przy współpracy ojca Hieronyma Milety, franciszkanina konwentualnego, który był konsultorem Świętej Kongregacji. Praca nad reformą została zakończona w niezwykle krótkim czasie. Święta Kongregacja zatwierdziła ją 10 sierpnia 1921 roku i nowe oficjum zaczęło obowiązywać 1 stycznia 1923[2].

Skutki nowej reformy

Główne rezultaty reformy były takie same jak w przypadku reformy rzymskiej. Przywrócona została cotygodniowa recytacja psałterza; oficjum niedziel i ważnych świąt było chronione przed przenoszeniem z powodu Sanctorale; cursus Pisma Świętego odsunięty do pierwszych nokturnów w ciągu całego roku znalazł się znowu we właściwym miejscu; a życzenie Piusa X, dotyczące skrócenia oficjum, zostało spełnione. „Święta wotywne i ich wspomnienia, wszystkie dodatkowe oficja, litania do Wszystkich Świętych itd. zostały zniesione, a recytacja Symbolu Atanazego (Quicumque vult) znacznie ograniczona”[3]. Codzienna recytacja oficjum Najświętszej Maryi Panny, od dawna będąca w zakonie martwą literą, również została zlikwidowana, uważano bowiem, że jej miejsce zajęła recytacja różańca. Nawet cotygodniowa recytacja oficjum za zmarłych, która do tego czasu była poważnym obowiązkiem, została rozkazem Świętej Kongregacji uznana za nieobowiązkową z wyjątkiem sytuacji, gdy było to nakazane w konstytucjach zakonu. Ojciec Theissling podjął specjalny wysiłek, by ten stary dominikański zwyczaj pozostał poważnym obowiązkiem, ale Święta Kongregacja odmówiła jego prośbie (10 sierpnia 1921)[4].
Wszystkie te cele (z wyjątkiem zniesienia poważnego obowiązku w przypadku oficjum za zmarłych) były pożądane i nie było dominikanina, który ich nie uznawał; ale bardzo niewielu było takich, którzy chwalili sposób uzyskania tych rezultatów. Stałe części poprzedniego oficjum, laudesy, małe godziny i kompleta składały się z grup psalmów, które zostały wybrane ze względu na ich stosowność i były uświęcone ponadtysiącletnią rzymską tradycją. Ten układ psalmów, używany przez każdego dominikanina w ciągu siedmiuset lat, został odrzucony w celu przyjęcia nowości wprowadzonej niedawno do brewiarza rzymskiego. Umożliwienie recytacji całego psałterza w ciągu tygodnia nie było trudne; należałoby tylko się trzymać brewiarza Quiñonesa wraz z jego pogardą dla dawnych czasów, lub brewiarza paryskiego z 1736 roku, przygotowanego przez dwóch jansenistów. Jednak spełnienie tego pożądanego celu z przyzwoitym i właściwym szacunkiem dla czcigodnych, starych tradycji — ten szlachetny liturgiczny ideał, który panował w Kościele przez tak wiele wieków — ewidentnie przekraczało zdolności reformatorów. Nie tylko porzucony został dominikański psałterz wraz z jego antyfonami i wersykułami, lecz po zakończeniu prac reformatorów niewiele pozostało także z oryginalnego kalendarza.
Zniesiono wszystkie specjalne święta związane z męką i śmiercią Chrystusa (Modlitwy w Ogrójcu, Włóczni i Gwoździ, Pięciu Ran, Grobu Świętego) i pięć świąt ku czci Najświętszej Maryi Panny[5]. Pominięto dodatkowe święta ku czci niektórych świętych (np. Przeniesienia Relikwii św. Tomasza z Akwinu, Nawrócenia św. Augustyna). Dalej, reformatorzy obniżyli stopień stu czterech świąt. Błogosławieni dominikańscy, których święta miały do tego czasu stopień duplex, a czasami totum duplex, zostali w większości zredukowani do rytu semiduplex[6]. Szesnaście świąt z kalendarza rzymskiego, nieobecnych w kalendarzu dominikańskim, zostało teraz w nim umieszczonych, i otrzymały one taki sam stopień, jaki posiadały w wykazie rzymskim. Jako że było to bardzo wskazane, wspomnienia i święta miały być obchodzone w tym samym dniu, co w całym Kościele zachodnim. Zniesiony został nieszczęśliwy zwyczaj przypisywania świat do niedziel, czyniąc jednak trzy wyjątki: Najświętszego Imienia Jezus, Świętej Rodziny i Różańca Świętego. Ryt trzydziestu świąt podniesiono, a daty siedemdziesięciu innych zmieniono. Podniosło to liczbę zmian dokonanych w kalendarzu niewiarygodnej sumy dwustu sześćdziesięciu trzech. Oczywiście, niewiele z oryginalnego kalendarza pozostało po tej reformie w niezmienionym stanie.
Z rubrykami poszło jeszcze gorzej niż z kalendarzem. Wprowadzono nową dla Braci Kaznodziejów nomenklaturę. Zaskoczeni dominikanie czytali o większych i mniejszych niedzielach; większych niedzielach pierwszej klasy i drugiej klasy; większych i mniejszych dniach powszednich; większych dniach powszednich uprzywilejowanych i nieuprzywilejowanych; a także o głównych i dodatkowych świętach totum duplex. Ich zdumienie rosło nawet bardziej, gdy czytali w ordo świąt o braniu psalmów matutinum z tekstów wspólnych o świętych, psalmów laudesów z oficjum niedzielnego, psalmów małych godzin z dnia powszedniego, psalmów nieszporów z tekstów wspólnych, a psalmów komplety z dnia powszedniego! Takiego zlepka różnych elementów i tak skomplikowanej kategoryzacji obrządków nie znano jeszcze w historii zakonu. Przejęto je oczywiście z aktualnych rubryk rzymskich. Po opublikowaniu nowych rubryk do generała napłynęła wielka liczba próśb z błaganiem o dyspensy zezwalające starszym ojcom na dalsze używanie starego oficjum i starych rubryk[7]. Gdy pomyślimy, że stare oficjum było wyraźnie dłuższe niż nowe, to działanie tak wielu starszych kapłanów wskazuje, jak bardzo rewolucyjne były te zmiany.
Wszystkich, którzy nie otrzymali dyspensy, nowe oficjum zaczęło obowiązywać 1 stycznia 1923 roku. W tym samym dniu stare rzymskie oficjum, którego zakon dominikański przestrzegał i wiernie strzegł przez siedem wieków, przestało istnieć. Hespers naiwnie wspomina, że nie zmienił starych hymnów! Powinien był dodać, że było jeszcze coś, co pozostawił bez zmiany — mianowicie tytuł brewiarza. Brewiarz Hespersa został opublikowany pod mylącym tytułem: Breviarium juxta ritum Ordinis Prædicatorum (Brewiarz według rytu Zakonu Braci Kaznodziejów). Należy go odczytywać: Breviarium Romanum ad usum Ordinis Prædicatorum (Brewiarz rzymski do użytku Zakonu Braci Kaznodziejów).

Przyszłość rytu dominikańskiego

W odróżnieniu od Kościołów wschodnich Rzym przejawiał zawsze niezwykle szerokie horyzonty w kwestiach liturgicznych. Chociaż posiada prymat jurysdykcyjny nad Kościołem powszechnym, nie tylko pozwolił Kościołom wschodnim na utrzymanie własnych liturgii, lecz także ustanowił prawa nakazujące ich zachowywanie. Nawet w swoim własnym patriarchacie zezwolił na liczne odmiany własnego rytu, na przykład liońską, z Sarum, kartuską i inne. Dalej, przyzwolił na istnienie odmiennych rytów, takich jak galikański, ambrozjański i mozarabski. Jego wielkoduszność poszła tak daleko, że chronił i zachowywał te ryty w najwyższym możliwym stopniu. Odpowiedź, jaką papież Grzegorz Wielki udzielił swemu misjonarzowi w Anglii, świętemu Augustynowi, nakłaniająca go, aby nie ograniczał się do ceremonii rzymskich, lecz wybrał to co najlepsze z różnych Kościołów, jest typowym przykładem liberalnej postawy Kościoła łacińskiego. Podziw dla tej wspaniałomyślności wyrażali wybitni ludzie Kościoła niemal każdej epoki. Tak oto na przykład kardynał Bona porównał Kościół do ogrodu kwiatowego, którego piękno jest podnoszone przez różnorodność rosnących w nim kwiatów — kwiatów będących rozmaitymi rytami Kościoła.
Bulle Piusa V (Quod a nobis i Quo primum) nie świadczyły o uchyleniu ani porzuceniu tej polityki. Były wymierzone nie w autentyczne średniowieczne ryty, lecz w mnóstwo sposobów ich stosowania, które rozpowszechniły się u schyłku średniowiecza: sposobów niedawno powstałych, nie przechowujących liturgicznych skarbów i stanowiących w większej części heterogeniczne zbiory późnych zdobień. Położenie kresu takim nowościom było konieczne dla dobra liturgii.
Jednak z prawdziwym żalem Kościół oglądał, jak tak czcigodne diecezje jak Lyon, Paryż, Salisbury i inne porzucają uświęcone tradycją praktyki, by przyjąć reformę trydencką. Jak zauważa Batiffol: „Możemy nawet powiedzieć, wraz z Dom Guéranger, że sukces brewiarza Piusa V był nadmierny. Stolica Święta pragnęła ciągłego używania liturgii liczących dwa lub więcej stuleci”. Nie dziwi to, gdyż pomijając pojedynczy wypadek ostatniej reformy, Kościół zawsze pokazywał, iż z ogromną niechęcią odnosi się do porzucania swych długoletnich praktyk. To dlatego zachował ryty kartuski, dominikański i karmelitański. Utrzymały one dla niego przy życiu cenne formy liturgiczne, których niegdyś przestrzegał i które kochał w „wiekach wiary”, i zachowały zwyczaje, których wymarcia nie chciał, nawet jeśli podtrzymywanie ich w powszechnym użyciu nie było już celowe. Stąd, jeśli Kościół zamierza trzymać się swoich zasad istniejących od niemal dwudziestu wieków, logika zdawałaby się wymagać, aby ryty partykularne zachowywano bez uszczerbku, gdyż podstawowe uzasadnienie ich dalszego istnienia wynika dokładnie z faktu, iż przechowują one dla nas cenne dziedzictwo wielkiego starego rytu rzymskiego innych epok. Jeśli zachowane w ten sposób stare rzymskie zwyczaje są po kolei odrzucane w każdej reformie, wówczas w tej samej proporcji ryty te tracą swoją główną wartość i zasadniczy powód istnienia.
W ciągu siedmiu i pół wieku Zakon Braci Kaznodziejów utracił część swoich skarbów dawnego rzymskiego pochodzenia, a wskutek reformy Piusa X czcigodne oficjum rzymskiego Kościoła zostało poważnie okaleczone. Niezależnie od tych strat, niewygodne jest utrzymywanie rytu znacznie się dzisiaj różniącego od powszechnej normy liturgicznej. Tę ostatnią trudność można także sformułować otwarcie. Wielu spośród duchownych, zarówno świeckich, jak i zakonnych, nie jest liturgistami ani nie jest przepojonych autentycznym zrozumieniem dla liturgii. Będąc niezdolnymi do pojęcia światłej postawy Kościoła, mają za złe, że czynny (tj. niekontemplacyjny) zakon ma specjalny ryt; i wydają się sądzić, że jest to oznaka osobliwości i pretensjonalności.

Czy ryt powinien zostać utrzymany?

Pojawia się zatem pytanie, czy w świetle tak wielu trudności warto zachowywać pozostałości średniowiecznego rytu. Ludzie praktyczni wskazują, że zakon może wiele zyskać, odrzucając archaiczne zwyczaje rodzące antagonizm; „dostosowanie się” zwiększyłoby nie tylko popularność zakonu, lecz także jego użyteczność. Taki punkt widzenia jest jednak wąski i uwzględnia tylko niewielką część problemu, gdyż chodzi o znacznie więcej niż tylko zastąpienie jednego ceremoniału innym.
Dominik i jego następcy wybrali w istocie pewne formy liturgiczne głównie ze względu na ich dawne rzymskie pochodzenie i niezrównane piękno. Był jednak jeszcze inny cel. Jako ludzie o wybitnej świętości i umysłowości, świadomie wybrali spośród bogactw rzymskiej liturgii to wszystko, co najlepiej odpowiadało zamierzonemu przez nich celowi. Wskutek ich mądrego wyboru przyjęta przez nich forma rytu rzymskiego stała się nie tylko potężnym czynnikiem kształtowania ducha zakonu, lecz także częścią tego ducha. Ryt dominikański zatem nie stanowi jedynie pamiątki; lecz jest niezbędnym dziedzictwem. Zakorzeniony w odległej przeszłości, przekazuje nam ducha Dominika, Alberta Wielkiego i Tomasza z Akwinu; uzdalnia współczesnych braci do korzystania z identycznych form uświęcenia jak stosowane przez tych wielkich ludzi; i tym samym rozbudza we wszystkich, którzy czynią z niego pełen czci użytek, coś z niezrównanego ducha tych ludzi, coś z ich prawdziwej żarliwości wobec Prawdy. Ryt dominikański jest żywym i nieprzerwanym łańcuchem wiążącym dwudziesty wiek z trzynastym. Porzucenie go byłoby końcem królewskiego rodowodu; i jeśli ten dzień kiedykolwiek nadejdzie, zakon straci coś, co będzie nie do zastąpienia.
Należy zatem mieć nadzieję, iż ryt Zakonu Braci Kaznodziejów nie tylko będzie chroniony przed dalszymi stratami, lecz także, że przyszłe reformy wymażą zniekształcenia, których doznał we współczesnych czasach; że zakon coraz mocniej i mocniej będzie powracał, w uzasadnionym we dzisiejszych warunkach stopniu, do imponujących ceremonii starej liturgii Rzymu. Nie jest bowiem nierozsądne wierzyć, że jeśli ryt ucieleśnia ducha zakonu, to im czystszy stanie się ryt, tym skuteczniej będzie przekazywał orędzie trzynastowiecznego dominikanizmu dwudziestowiecznym synom i córkom świętego Dominika.

Spis treści książki

Przypisy:
  1. Acta Apostolicæ Sedis, t. III (1911), s. 633–638. []
  2. Walz, Compendium, s. 461; Hespers, „Pianæ reformationis breviarii Ord. Præd. brevis expositio”, w: AOP, t. XXXV (1927), s. 97. []
  3. Hespers, dz. cyt., s. 101. []
  4. AOP, t. XXIX (1921), s. 251. []
  5. Oto one: Najczystszego Serca Maryi, Przeniesienie Domu Loretańskiego, Maryi Wspomożycielki Wiernych, Expectatio Partus oraz Desponsatio, czyli Zaręczyny. []
  6. Ryt semiduplex jest uwzględniony w starych księgach liturgicznych zakonu, ale jego używanie było od stuleci zarzucone. []
  7. Stolica Święta (21 listopada 1923) udzieliła różnym prowincjałom władzy zwalniania w indywidualnych wypadkach z przestrzegania nowego oficjum. Por. AOP, t. XXXI (1923), s. 3–4. []