Rozdział XVIII. Schyłek średniowiecza
Do tej pory liturgiczny ideał Kościoła, pierwszeństwo Temporale i będące jego konsekwencją podporządkowanie mu Sanctorale, był dość dobrze zachowywany w zakonie dominikańskim. Jednak w ostatnim stuleciu średniowiecza ogólnie w całym Kościele nastąpiła zdecydowana inwazja Sanctorale. Powodów było wiele; wśród nich możemy wspomnieć, po pierwsze, autentyczną pobożność wiernych do pewnych świętych, a po drugie, naturalne wysiłki udręczonego duchowieństwa szukającego ulgi od ciężkiego brzemienia.
Fakt, że spontaniczna pobożność laikatu do święci prowadziła do wprowadzania wielu nowych imion w kalendarzu, zwłaszcza w czasach, gdy biskupi korzystali ze swych praw do kontrolowania liturgii we własnych diecezjach, jest łatwo zrozumiały. Nie tak jasny może być natomiast powód, dlaczego duchowieństwo czyniło tak uporczywe wysiłki, by złagodzić codzienne brzemię Bożego Oficjum.
Zaczynając od starych klasztorów, w całym łacińskim Kościele stopniowo szerzyły się pewne prywatne nabożeństwa, które stały się tak powszechne, że po długim czasie nabrały mocy zwyczaju. Nabożeństwa te, teraz obowiązujące, przewidywały, że w dni powszednie (feria) oprócz codziennej recytacji Bożego Oficjum należy odmawiać oficjum za zmarłych. Ponadto w klasztorach przed matutinum recytowano piętnaście psalmów gradualnych, wraz z preces w laudesach, godzinach mniejszych i nieszporach. Dodatkowo prawie w każdym dniu roku odmawiane było oficjum ku czci Najświętszej Maryi Panny. W dniach z trzema lekcjami w klasztorach były ogólnie odmawiane po prymie psalmy pokutne; po nich następowały litanie i inne modlitwy. Duchowieństwo świeckie było również zobowiązane do tych dodatkowych modlitw, ale w zasadzie tylko w Wielkim Poście. Tak oto Boże Oficjum stało się stopniowo niemal nieznośnym ciężarem, zwłaszcza dla zakonników[1].
Ponieważ papieże niewiele czynili dla złagodzenia tego stanu, nieuniknione było, że ktoś inny będzie próbował złagodzić brzemię. Ralf z Tongeren zarzucił przetarcie szlaku franciszkanom, oskarżając ich o mnożenie świąt z dziewięcioma lekcjami tylko po to, by uniknąć oficjum za zmarłych, psalmów pokutnych i gradualnych[2]! Lecz mimo protestów liturgisty ruch szybko zyskiwał na popularności. Zakon dominikański opierał się jednak naruszaniu Temporale przez ponad pół wieku, uznając — o ile wiadomo — tylko trzy nowe święta i podnosząc ryt tylko małej liczby starych świąt.
Wszystkie trzy święta zostały uznane w 1423 roku: św. Barbary, ze stopniem trzech lekcji; Objawienia św. Michała, totum duplex; i Dziesięciu tysięcy męczenników — święto z dziewięcioma lekcjami. Ostatnie święto było nowością w więcej niż jednym znaczeniu. Nie znaleziono go w żadnych starych martyrologiach ani w żadnych żywotach świętych wcześniejszych niż koniec XIV wieku. Piotr de Natalibus († 1406), biskup Esquilio, napisał Catalogus Sanctorum, czyli „Żywoty świętych”, i w nich opisał niezwykłą historię dziesięciu tysięcy męczenników. Pod względem oczywistych niedorzeczności opowieść rywalizuje z tą o jedenastu tysiącach dziewic; ale bezkrytyczny duch epoki pozwolił, aby historia została przyjęta jako prawdziwa, i w krótkim czasie święto było ogólnie obchodzone w całej Europie.
W tym samym czasie, gdy zakon przyjął te trzy nowe święta, stopień niektórych starych świąt został podniesiony. Mianowicie święta Antoniego opata i Jedenastu tysięcy dziewic otrzymały stopień totum duplex, a Wawrzyńca i Marcina — duplex z uroczystą oktawą; dodatkowo wszystkie święta ku czci świętych otrzymały oktawy. Wydaje się prawdopodobne, że wprowadzono też jakieś inne zmiany w pierwszej połowie stulecia, ale te wymienione są jedynymi, o których wspominają albo historycy zakonu, albo akta kapituł generalnych.
Stopniowe mnożenie świąt
A zatem, na ile pokazują zapisy archiwalne, w pierwszej połowie XV wieku zakon sam stanowczo występował przeciwko wciąż rosnącemu naruszaniu Temporale przez święta ku czci świętych. Jednak przykład prawie wszystkich Kościołów, wszystkich czynnych zakonów i nawet samego Rzymu stopniowo osłabił opór zakonu, tak że w drugiej połowie stulecia z opóźnieniem włączył się on w ten ruch. Liczba świąt totum duplex znacznie wzrosła. Dodatkowymi świętami były święta: Wincentego Ferreriusza, Anny, Przemienienia Pańskiego, Katarzyny Sieneńskiej, Dionizego i jego towarzyszy, Uświęcenia Najświętszej Maryi Panny, Katarzyny (25 listopada), Czterech doktorów Kościoła, Apostołów i Ewangelistów. Podniesiono także stopień innych świąt: Błażeja i Serwacego otrzymały ryt simplex; stopień trzech lekcji przydzielono świętu Apolonii — było to nowe święto; święto Michała Archanioła (29 września) otrzymało oktawę, a uroczyste oktawy zostały przydzielone świętom Wniebowstąpienia, Bożego Ciała, Wniebowzięcia, Dominika i Wszystkich Świętych. Święto św. Leonarda, inne nowe święto, zostało wprowadzone w 1484 roku w wyrazie uznania dla popularnego generała, Leonarda Datiego; otrzymało ono ryt duplex[3].
Takie były różne zmiany w kalendarzu, dokonane przez kapituły generalne w XV wieku, zgodnie z tym, co podają niepełne akta zachowane do naszych czasów[4]. Podczas gdy za pretekst służyło bliższe dopasowanie się do rzymskiego kalendarza, rzeczywistą siłą motywującą była, ogólnie rzecz biorąc, chęć złagodzenia ciężkiego brzemienia, jakie stanowiło oficjum dni powszednich. Jednak niektóre zmiany — na przykład przyjęcie święta św. Barbary — zostały wprowadzone ze specjalnych przyczyn. W średniowieczu była ona szczególnie wzywana przeciwko nagłej śmierci. Europę pustoszyły wówczas kolejne krwawe wojny następujące szybko po sobie, a sporadyczne wybuchy śmiertelnej Czarnej Zarazy były częste; dlatego nagła śmierć czyhała ze wszystkich stron. Było zatem logiczne, że zakon powinien się starać o wyjednanie opieki tej świętej.
Święto Przemienienia Pańskiego dominikanie przyjęli na życzenie Kaliksta III. W 1456 roku węgierski generał Jan Hunyady napotkał w Belgradzie armie sułtana Mehmeda II, który próbował zdobyć Europę. Zwycięstwo chrześcijan było zdecydowane. Z wdzięczności i w celu upamiętnienia zwycięstwa Kalikst III rozszerzył święto Przemienienia Pańskiego na cały Kościół (6 sierpnia 1456 roku). Benedykt XIV cytuje zdanie Platiny, że oficjum święta napisał sam Kalikst[5]; ale nie jest to poprawne. Papież poprosił o napisanie oficjum dominikanina Jacques’a Gila, wówczas Mistrza Świętego Pałacu Apostolskiego. Oficjum ułożonego przez Gila Kościół używał do reformy Piusa V. Wówczas wprowadzono w nim pewne zmiany; pominięto stare hymny, które były raczej mierne, oraz wykreślono drugie lekcje[6].
Spór o Niepokalane Poczęcie
Przyjęcie święta Uświęcenia przywołuje nieprzyjemne wspomnienia. W 1481 roku ojcowie kapitulni zgromadzeni w Rzymie zaproponowali celebrowanie w dniu 8 grudnia święta Poczęcia Najświętszej Maryi Panny z rytem totum duplex[7]. Kolejna kapituła (1484) wykreśliła słowo Poczęcie i zastąpiła je słowem Uświęcenie[8]. Poprawka przeszła przez trzy kapituły. Jest to kolejne echo sporu dotyczącego Niepokalanego Poczęcia. Regulacja ta wywołuje kwestię, co stało się ze świętem Uświęcenia przyjętym wiek wcześniej przez błogosławionego Rajmunda z Kapui.
Od nieszczęśliwej sprawy Jana Monzona doktryna i święto Niepokalanego Poczęcia poczyniły wielki postęp; jego głównymi rzecznikami byli karmelici i franciszkanie. W 1439 roku sobór w Bazylei uroczyście określił doktrynę, ale zanim uczynił tę definicję, stracił przymiot ekumeniczności. Kiedy w 1477 roku Sykstus IV formalnie zatwierdził święto Poczęcia i wzbogacił je o odpusty, akceptacja zarówno doktryny, jak i święta były praktycznie powszechne. Oracja oficjum zatwierdzonego przez papieża była niemal słowo w słowo zgodna z oracją używaną dzisiaj w to święto:
„Boże, który przez Niepokalane Poczęcie Dziewicy przygotowałeś swojemu Synowi godne mieszkanie: daj, błagamy Ciebie, abyśmy, jak na mocy przewidzianej przez Ciebie śmierci tegoż Twojego Syna zachowałeś Ją od wszelkiej zmazy, mogli dzięki Jej łaskawości dojść do Ciebie bez grzechu”.
W świetle niemal powszechnej akceptacji święta przez Kościół zachodni regulacje kapituł z 1481 i 1484 roku ukazują, że w szeregach dominikanów był silny ruch na rzecz jego przyjęcia, ale mimo tych wysiłków tomistycznym zelotom udało się utrzymać kontrolę. Pewna liczba dominikańskich teologów opowiadała się za doktryną o Niepokalanym Poczęciu, lecz konstytucje wymagające od nich nauczania przyjętej interpretacji św. Tomasza ich powstrzymały; i było o wiele więcej takich osób wśród szeregowych zakonników, ale jak zawsze byli oni bezsilni w rękach teologicznej oligarchii, która wciąż kontrolowała politykę zakonu[9].
Kanonizacja św. Wincentego Ferreriusza
Porzucając kwestię sporu teologicznego, znajdziemy więcej przyjemnych tematów. Pierwszym z nich jest kanonizacja cudotwórcy, św. Wincentego Ferreriusza. Zmarł on 5 kwietnia 1419 roku w Vannes w Bretanii. Ten „działacz cudów” nawet po śmierci był tak nadzwyczajny (każdej niedzieli w Vannes odczytywano od pulpitu listę cudów, dokonanych w poprzednim tygodniu przy jego grobie!), że śmiało oczekiwano jego szybkiej kanonizacji. Jednak niespokojne czasy nie pozwoliły na to. Dopiero 32 lata po jego śmierci Kościół był w stanie otworzyć formalne dochodzenie dotyczące jego życia, heroicznej świętości i cudów.
Marcjalis Auribelli został wybrany generałem (1453) dopiero wtedy, gdy odchodząc od zwyczajnego dominikańskiego zwyczaju obojętności na kanonizację zmarłych braci, poświęcił swą energię na posuwanie naprzód sprawy „Anioła Apokalipsy”. Mikołaj V obiecał poprzednikowi Auribelliego, Guido Flamochettiemu, że będzie się żywo interesował kanonizacją Wincentego[10]. Auribelli uważał, że należy kuć żelazo, póki gorące; naradzał się z księciem Bretanii i biskupem Vannes, mając na celu przyśpieszenie wstępnych procedur. Jego wysiłki nie były bezowocne. 3 czerwca 1455 roku Kalikst III na uroczystym konsystorzu ogłosił, że Wincenty Ferreriusz jest świętym; i ustanowił dzień jego kanonizacji na 29 czerwca, święto św. Piotra i Pawła. Według współczesnych historyków[11] uroczystość odbyła się w bazylice watykańskiej. W obecności nieprzebranego tłumu kościelnych i świeckich dygnitarzy papież „ogłosił, zdefiniował i zadekretował, że Wincenty Ferreriusz jest świętym i że ma być czczony jako taki przez Kościół Powszechny”[12]. Czyniąc to oświadczenie, stary papież wypełnił jedno z proroctw świętego. Prawie trzy czwarte wieku wcześniej Wincenty spojrzał na dziecko trzymane w ramionach przez matkę i przepowiedział: „Pewnego dnia to dziecko zostanie papieżem i mnie kanonizuje”. Dzieckiem był Alfons de Borgia, znany później jako Kalikst III.
Radość zakonu była wielka. Generał osobiście ułożył oficjum ku czci świętego; jest to to samo oficjum, którego dominikanie używają dzisiaj. Dowód jego autorstwa można znaleźć w samym oficjum. Jeśli weźmiemy pierwsze słowo każdej zwrotki hymnu w pierwszych nieszporach, otrzymujemy:
Mente… Alme… Rite… Tactus… Inde… Angelus… Lingua… Inter… Summa….
Dziewięć antyfon matutinum zaczyna się:
Attentam… Vincentii… Religionem… Imitans… Bellavit… Emittebat… Laude… Labores… In…[13]
Pięć antyfon laudesów zaczyna się:
Festiva… Erat… Candens… Infantulus… Tunc… Biorąc pierwsze litery wszystkich tych słów, otrzymujemy:
MARTIALIS AVRIBELLI FECIT — Marcjalis Auribelli ułożył [to].
W następnym roku, przed kapitułą generalną w Montpellier, Auribelli sam udał się do Vannes na uroczyste przeniesienie ciała świętego; odbyło się ono 5 kwietnia, w jego pierwsze święto. Ceremoniom przewodniczył legat Stolicy Apostolskiej, kardynał Alain de Coëtivy.
W jego obecności, a także w obecności generała, arcybiskupa Rouen i pewnej liczby biskupów ciało zostało ekshumowane. Znaleziono je nietknięte. Po starannym zbadaniu zostało ono włożone do nowego pojemnika, a ten został umieszczony w podniesionym grobowcu pod chórem katedry. Sześć tygodni po uroczystych ceremoniach kapituła generalna w Montpellier zapisała te wypadki w aktach, umieściła imię Wincentego w litanii po imieniu św. Tomasza z Akwinu, a także nakazała obchodzenie jego święta jako totum duplex i czynienie jego wspomnienia przez cały rok, jak było w zwyczaju w przypadku innych świętych zakonu[14].
Kanonizacja Katarzyny Sieneńskiej
Jednak zakon św. Dominika oczekiwała dalsza chwała. Gdy Pius II zostawał papieżem (1458), Katarzyna Sieneńska nie żyła od 78 lat. Chociaż ta kobieta, którą Pastor nazywa „jedną z najcudowniejszych postaci w historii świata”[15], wyświadczyła Kościołowi największe usługi, nakłaniając Grzegorza XI do zakończenia wygnania awiniońskiego i powrotu do Rzymu, próbując łagodzić surowość Urbana VI i mozoląc się nad zakończeniem schizmy zachodniej, jeśli chodzi o jej kanonizację, była traktowana przez jej własny zakon z właściwą mu obojętnością.
Na szczęście kolejny dominikanin okazał się wyjątkiem od ogólnej reguły; był nim Tomasz Caffarini, który wymienił trochę listów ze świętą i po jej śmierci stał się najgorliwszym orędownikiem jej kanonizacji. Jego niekończące się nagabywania spowodowały, że Rajmund z Kapui napisał żywot Katarzyny, a jego nacisk ostatecznie zmusił Maconiego do przetłumaczenia tego łacińskiego żywota na język narodowy. Mówiąc krótko, w wielkiej mierze to dzięki jego naciskom na wszystkich, którzy znali Katarzynę, aby spisali wspomnienia o niej, i jego nieustannemu głoszeniu o niej kazań, jej sprawa była kontynuowana w tych ciężkich i niepewnych czasach[16].
Jednakże, jak zauważa Pastor, „Stolica Święta nigdy nie zapomniała swego długu wobec tej prostej zakonnicy. Kilku papieży, zwłaszcza Grzegorz XII, miało udział w sprawie jej kanonizacji, ale trudności tego czasu, a później zazdrość franciszkanów uniemożliwiły jej zakończenie. Kwestię podnieśli ponownie sieneńscy ambasadorzy za pontyfikatu Kaliksta III. Pius II poświęcił jej uwagę bezpośrednio po wstąpieniu na tron i powierzył konieczne dochodzenia pewnym kardynałom… Konsystorze odbyły się 8 i 15 czerwca (1461); na tym drugim decyzja o kanonizacji została w końcu podjęła. Poczyniono wielkie przygotowania; ambasador oszacował wydatki na 3000 dukatów. W święto św. Piotra i Pawła najwybitniejszy syn Sieny ogłosił, że Kościół wyniósł największą z jej córek na ołtarze. Papież sam opracował bullę kanonizacyjną. »Sieneńczykowi — mówi — został udzielony szczęśliwy przywilej ogłoszenia świętości córki Sieny«”[17].
Kanonizacja była jednym z największych błogosławieństw, jakie Bóg mógł zesłać na zakon w tym czasie; dała ona bowiem potężny impet do pracy nad reformą rozpoczętej tak mężnie w obliczu zniechęcających szans powodzenia przez spowiednika Katarzyny, Rajmunda z Kapui. Dotyczyło to zwłaszcza tych konwentów sióstr, które w ogóle nie były skłonne akceptować ruchu reformatorskiego. Nawet z grobu potężny, niezłomny duch Katarzyny działał dalej. Kapituła z 1462 roku, przypominając zakonowi o jej kanonizacji, nadała jej świętu stopień totum duplex, polecając, by tak jak nakazał papież, było ono celebrowane w pierwszą niedzielę maja[18].
Wielu autorów stwierdza, że jej oficjum ułożył osobiście Pius II[19]; i rzeczywiście akta kapituł generalnych otwarcie to stwierdzają: „Zakon przyjął oficjum świętej Katarzyny Sieneńskiej ułożone przez papieża Piusa. Zaczyna się ono słowami: Immortali laude. Oficjum to ma być używane w całym zakonie i wszystkie inne oficja mają być odrzucone” (Bazylea, 1473 rok)[20]. Jednak po śmierci papieża dominikanin z Sycylii nazwiskiem Tomasz Schifaldo utrzymywał, że to on był rzeczywistym autorem. Upierał się, że pewien ojciec Antoni, dominikanin, poprosił go o napisanie oficjum ku czci świętej. „Z tego powodu — mówi z rozbrajającą skromnością — ułożyłem wielce wytworne oficjum, które jest teraz w użyciu, ozdobione lirycznymi hymnami napisanymi w jedenastozgłoskowym metrum safickim! Pośpieszyłem do stóp papieża Piusa i własnymi rękami ofiarowałem mu oficjum”. Jak się wydaje, papież humanista — według Schifaldo — był tak zauroczony pięknem utworu, że dał go swojemu datariuszowi, by przekazano je zakonowi dominikańskiemu[21]. Cormier sądzi, że Schifaldo ułożył oficjum, gdyż zarówno pod względem stylu, jak i pomysłu było ono daleko niższej jakości, niż można by się spodziewać po uczonym klasy Piccolominiego[22]. Urban VIII zlecił humaniście jezuickiemu, Alciatiemu przerobienie oracji oficjum, a także modlitw kolekty, sekrety i pokomunii mszy[23]. Datę święta Urban zmienił na 30 kwietnia (16 lutego 1630 roku).
Kalendarz dominikański był nadal wzbogacany wskutek niespotykanego pozwolenia nadanego przez Sykstusa IV. 8 lutego 1482 roku papież upoważnił zakon do wspominania w Bożym Oficjum niedawno zmarłego brata, który nie był jeszcze beatyfikowany, ojca Mateusza Carreriiego, czy też, jak często podaje się to imię, Carrieriego[24]. Ten dominikanin, który posiadał wyjątkowo uroczy charakter, miał być jednak beatyfikowany dopiero wiele lat później.
„Sprawa” Alberta Wielkiego
Wielkie zainteresowanie wzbudziła „sprawa” Alberta Wielkiego, gdy dwa lata później w Kolonii nastąpiło niezwykłe uzdrowienie dominikanina. Uzdrowienie przypisano wstawiennictwu Alberta. Epizod ten, wraz z niedawnym kanonizowaniem św. Bonawentury przez papieża franciszkanina (1482), obudziło w sercach klientów Alberta, tak wewnątrz zakonu, jak i na zewnątrz, nadzieję na jego kanonizację[25]. Gdy w 1482 roku Sykstus IV wysłał generała dominikanów, Salvo Cassettę, z misją do Niemiec, otrzymał on od papieża upoważnienie do ekshumowania ciała Alberta. Ceremonia odbyła się w styczniu 1483 roku w obecności prowincjała niemieckiego Jakoba von Stubacha, przeora kolońskiego Jakoba von Barcha, rektora uniwersytetu kolońskiego oraz licznych kapłanów i delegatów świeckich. Ciało, spoczywające w drewnianej trumnie, zostało odnalezione niemal nietknięte mimo faktu, że było pochowane przez dwa wieki. Przez kilka dni ciało było wystawione dla uczczenia przez wiernych, a wiara ludzi została nagrodzona serią łask, niezwykłych uzdrowień i cudów. W końcu ciało zostało przeniesione do wspaniałego grobu, który został dla niego przygotowany[26].
Oczekiwania na pomyślne zakończenie sprawy Alberta były wielkie, gdy generał wrócił do Rzymu, przywożąc ze sobą w darze dla papieża relikwię Alberta. Jednak ledwo wrócił, zachorował i umarł. Kiedy Sykstus odwołał plany zakonu, by następną kapitułę przeprowadzić w Le Mans, i nakazał ojcom zgromadzić się w Rzymie, między papieżem a zakonem powstały napięte relacje i sprawę Alberta zapomniano. Był to trzeci raz — zauważa Mortier — kiedy zakon był zmuszony przeprowadzać swoje wybory w Rzymie[27]. Wielu braci w zakonie było oburzonych ingerencją Kurii rzymskiej, siedliska polityki, w wybory generała; i gdy ojcowie zgromadzili się w Rzymie i zostali poinformowani, że nie są tutaj po to, by wybierać, lecz jedynie, by ratyfikować nominację Bartłomieja Comazio, otwarcie odmówili zrobienia tego[28]. Wybuchła burza i cała idea sprawy Alberta kompletnie zanikła. Dopiero pod rządami następcy Sykstusa, Innocentego VIII, nastąpił postęp. Papież ten udzielił zezwolenia dominikańskim klasztorom w Kolonii i Regensburgu na dedykowanie ołtarzy Albertowi i obchodzenie co roku jego święta z mszą i oficjum (1484)[29]. Tym aktem dokonała się oficjalna beatyfikacja.
Stygmaty św. Katarzyny Sieneńskiej
Kult Alberta nie był jedynym, z którym źle się działo za pontyfikatu Sykstusa IV; był inny, z którym szło jeszcze gorzej. Pobożność do św. Katarzyny Sieneńskiej, nawet przed jej kanonizacją, była bardzo rozpowszechniona, zwłaszcza we Włoszech. Wiele posągów i obrazów świętej przedstawiało ją ze stygmatami. Ogromnie niezadowoleni byli z tego powodu pewni franciszkanie, którzy wydawali się uważać stygmaty za wyłączny przywilej św. Franciszka[30]. Jak nietrudno sobie wyobrazić, Caterinati gorąco bronili autentyczności stygmatów Katarzyny. Franciszkanie odwołali się do papieża, którym był ich własny generał. Sykstus IV w uprzejmej formie zakazał przedstawiania św. Katarzyny ze stygmatami; każdy posąg lub obraz ukazujący stygmaty miał być usunięty w ciągu roku i nikomu nie wolno było głosić kazań na temat stygmatów Katarzyny! Każdy, kto naruszył dekret, zaciągał na siebie ekskomunikę zastrzeżoną specjalnie dla papieża[31]. Sykstus IV bronił swego postępowania przy użyciu wymówki, że gdyby Katarzyna rzeczywiście otrzymała stygmaty, Pius II wspomniałby o nich w bulli kanonizacyjnej — osobliwy sposób rozumowania! Sykstus postanowił przeoczyć fakt, że w oficjum na święto św. Katarzyny, w hymnie pierwszych nieszporów, ukryte stygmaty zostały wyraźnie wspomniane[32].
Trzy lata później Sykstus opublikował kolejną bullę, Licet dum militas. Teraz zakazane było przedstawianie ze stygmatami jakiegokolwiek świętego lub błogosławionego z wyjątkiem św. Franciszka, a także wspominanie w kazaniach (zakaz ten obejmował wszystkie zakony i duchowieństwo świeckie), że jakikolwiek święty lub błogosławiony, oprócz św. Franciszka, otrzymał stygmaty. Ponadto w ciągu jednego miesiąca z wszystkich posągów i obrazów miano usunąć przedstawienia stygmatów. Jeśli tego nie zrobiono, lub jeśli ktokolwiek nadal głosił kazania sprzecznie z tym dekretem, winny kościół miał być objęty interdyktem, a buntowniczy kapłan zaciągał na siebie ekskomunikę. W końcu ktokolwiek by głosił kazania o stygmatach jakiegokolwiek świętego z wyjątkiem św. Franciszka lub atakował bullę w swoich kazaniach, miał być po sześciu miesiącach zgłoszony inkwizycji jako podejrzany o herezję[33]!
Regulacje Sykstusa IV nie zakończyły sporu, lecz doprowadziły tylko do zwiększenia jego gwałtowności. Na kapitule w Perugii (1478) w odpowiedzi na gniewne żądania ojców kapitulnych, by zakon domagał się sprawiedliwości i prawdy w tej kwestii, generał Leonardo de Mansuetis odpowiedział: „Cisza! Bądźmy cierpliwi i złóżmy naszą nadzieję w Panu”. Olmeda stwierdza, że Leonardo przyjął taką postawę, gdyż miał nadzieję na nominację kardynalską i z tego względu chciał uniknąć urażenia Sykstusa[34]. Jeśli tak było, generał nic nie uzyskał dzięki swej uległości — umarł, nie otrzymawszy czerwonego kapelusza.
Nawet poza zakonem oburzenie było wielkie, a między stronnikami Franciszka i Katarzyny rozegrały się najhaniebniejsze sceny przemocy. Burza przycichła dopiero wówczas, gdy Innocenty VIII zezwolił na używanie wszystkich istniejących posągów przedstawiających stygmaty Katarzyna. Jednak nie wolno było wykonywać żadnych nowych do chwili starannego zbadania tematu przez Stolicę Świętą[35].
Pobożność różańcowa
Podczas gdy szalał ten zaciekły spór, dominikanie w północnej Europie angażowali się w głoszenie pobożności, która miała przez wieki przynosić niezliczone błogosławieństwa wielu milionom katolików. Według najnowszych historyków były to narodziny nowej pobożności, chociaż ci, którzy ją upowszechniali, twierdzili, że chodzi jedynie o odrodzenie starej pobożności[36]. Obojętnie jaki będzie ostateczny werdykt historii odnośnie do dyskusyjnego pochodzenia różańca, tyle jest bezsporne: w ostatniej ćwierci XV wieku dominikanie zaczęli szerzyć pobożność znaną dzisiaj jako różaniec. Od tego czasu do chwili obecnej zakon dominikański używa różańca nieprzerwanie, bez ustanku głosi pobożność różańcową, publikuje niezliczone artykuły i książki o różańcu, i zakłada bractwa różańcowe na całym świecie. Nigdy w historii Kościoła nie widziano takiego widoku, aby potężny zakon stulecie za stuleciem całym sercem wkładał wszystkie swoje zasoby w starania, by modlitwę należącą do pobożności prywatnej uczynić codzienną modlitwą każdego członka Kościoła Powszechnego.
Ruch ten rozpoczął Alan de la Roche, mistrz teologii. Wierząc, że otrzymał specjalną misję, i utrzymując, że jedynie ożywia pobożność objawioną św. Dominikowi przez Najświętszą Maryję Pannę, dominikanin ten przez kilka lat żarliwie głosił różaniec w całej północnej Francji, Flandrii i Niderlandach[37]. Umierał (w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny 1475 roku) z pociechą, że jego bracia dominikanie gorliwie kontynuują jego dzieło i że przyniosło już ono błogosławieństwa daleko przekraczające jego oczekiwania. Inne zakony i cała armia kapłanów świeckich włączyła się później całym sercem w kampanię; ale obfite i niezaprzeczalne świadectwa jasno dowodzą, że ruch został zapoczątkowany i uruchomiony przez dominikanów i tylko przez dominikanów. Herbert Thurston w opracowanym przez siebie wydaniu „Żywotów świętych Butlera” przedstawił tę prawdę w taki oto sposób: „Jeśli konieczne będzie porzucenie idei jego wynalezienia i nawet propagowania jego używania przez samego św. Dominika, uznawanie zachodniego różańca za różaniec dominikański nie jest przez to mniej poprawne; bracia jego zakonu nadali mu obecny kształt i od 450 lat gorliwie szerzą jego używanie na całym świecie, przynosząc tym samym niezliczone błogosławieństwa niezliczonym duszom i wysyłając przed Boga nieustanny hymn chwały. Żaden chrześcijanin nie jest zbyt prosty lub niepiśmienny, by czynić użytek z różańca; może on być środkiem wysokiej kontemplacji, a także najprostszego błagania czy pragnienia; jako forma prywatnej modlitwy zajmuje on miejsce zaraz po biblijnych psalmach i tych modlitwach, którymi Kościół jako Kościół sławi Wszechmocnego Boga i Jego Chrystusa”[38].
Pozostaje zwrócić uwagę na jeszcze jedno ważne wydarzenie tego stulecia, mające zdecydowany wpływ na liturgię. Było nim wynalezienie druku. Wraz z wprowadzeniem druku dla liturgicznych ksiąg zaczęła się nowa era. Bracia Kaznodzieje szybko dostrzegli różnorakie zalety nowej sztuki[39]. Faktycznie byli wśród pierwszych, którzy czynili z niej użytek i zlecali drukowanie swoich brewiarzy, mszałów i diurnałów. Tak więc już w 1476 roku w Mediolanie wydrukowano brewiarz dominikański, a kolejne wydanie pojawiło się w następnym roku w Wenecji. W 1482 roku w Wenecji wydrukowano mszał, w następnym zaś roku pojawiło się jego kolejne wydanie w Neapolu; w 1483 roku w Wenecji został wydany diurnał (16°), a po nim w 1484 roku nastąpiły dwa kolejne wydania — jedno w Neapolu, drugie w Wenecji. Nowe wydania tych różnych ksiąg nadal były częste, tak że w ostatnich latach XV wieku spod prasy drukarskiej wypływał ciągły strumień dominikańskich ksiąg liturgicznych[40].
Sztuka druku miała doprowadzić do stopniowego przekształcenia różnych ksiąg liturgicznych. Ogromne, masywne tomy używane przez wieki w chórze dominikańskim miały z wolna ustąpić miejsca małym, wygodnym książkom, w których układ treści liturgicznej miał być zmieniony. Jednakże zmiana ta miała nastąpić dopiero w późniejszym okresie następnego stulecia.
- Zob. Bishop, Liturgica Historica, s. 213–236. [↩]
- De Canonum Observantia, prop. XXII. [↩]
- Inchoatio w odniesieniu do święta uczyniono w 1478 roku; kolejne kapituły nie wspominają o nim. Chronica (MOPH, VII, z. 1, 41) twierdzi, że zostało przyjęte. Znajduje się w brewiarzu z 1483 roku (6 listopada), ale brakuje go w innych księgach tego okresu. [↩]
- W XV-wiecznych brewiarzach są inne zmiany; ale czy były one powszechne, czy właściwe pewnym prowincjom, trudno ustalić. [↩]
- De Festis, część Ia, DLXXXVIII. [↩]
- Creytens, „Les écrits de Jacques Gil O.P.”, w: AFP X (1940), s. 166; Zaccaria, Bibliotheca Ritualis, t. II, rozdz. III, s. 197; tenże, Onomasticon, t. II, s. 170; Acta Cap. Gen. I, s. 292. [↩]
- Acta Cap. Gen., t. III, s. 355. [↩]
- Tamże, s. 377. [↩]
- Hiszpańscy dominikanie na kapitule prowincjalnej odbywanej w Madrycie w 1618 roku poprosili Pawła V, aby nakazał zakonowi dominikańskiemu głoszenie doktryny o Niepokalanym Poczęciu; zatem dominikańscy lektorzy i magistrzy powinni zostać uwolnieni od przepisanego w konstytucjach obowiązku nauczania powszechnie przyjętej interpretacji św. Tomasza. Jednakże, ponieważ Kościół nie określił jeszcze formalnie doktryny o Niepokalanym Poczęciu, papież nie chciał wyrazić zgody na prośbę Hiszpanów [por. Celestino Sfondrati, Innocentia Vindicata, p. (9), St. Gall 1698; Pastor, History of the Popes, t. XXV, s. 255].
Większość liturgistów zakonu okazywała swą wiarę, wyznaczając na 8 grudnia święto Poczęcia zamiast Uświęcenia. W liturgicznych księgach zakonu znajdują się dosłownie setki takich przypadków. Wspomnijmy tylko kilka: dwa brewiarze rękopiśmienne (XIV w.) przechowywane w Georgetown University (Washington, D.C.); martyrologia z 1582 i 1604 roku; brewiarz z 1640 roku; mszał z 1666 roku; brewiarze z 1668 i 1672 roku; mszały z 1674 i 1687 roku; diurnał z 1690 roku itd., itd. [↩] - Acta Cap. Gen., t. III, s. 256; Olmeda, s. 143, 148–151. [↩]
- Chronica Ordinis w: MOPH, t. VII, z. 1, s. 34–35; J. Meyer, Chronica brevis Ord. Praed., w: OF, t. XXXVII, s. 95. [↩]
- Fages, Histoire, t. II, s. 331–332. [↩]
- Druga antyfona trzeciego nokturnu brzmi dzisiaj: Honores omnes renuit. Jako że Labores omnes renuit nie ma sensu, redaktorzy niezdarnie zastąpili słowo honores, tym samym psując akrostych. Dlaczego nie zmienili tylko słowa renuit (na obiit, subiit itd.), jest zagadką. Echard zasugerował: Labores nullos renuit (Por. SSOP, t. I, s. 811). [↩]
- Acta Cap. Gen., t. III, s. 263–264. [↩]
- History of the Popes, t. I, s. 103. [↩]
- Curtayne, Saint Catherine of Siena (New York 1930), s. 208–210. [↩]
- Pastor, History of the Popes, t. III, s. 291–292. [↩]
- Acta Cap. Gen., t. III, s. 287. [↩]
- Jan z Palencji, Adnotationes in ordinarium Ord. Praed., s. 87; Zaccaria, Onomasticon, t. I, s. LIII; Olmeda, s. 151. [↩]
- Acta Cap. Gen., t. I, s. 330. [↩]
- Mortier podaje cały dokument (Histoire, t. IV, s. 366). [↩]
- Quinze Entretiens, s. 288. [↩]
- Bäumer, Histoire du Breviaire, t. II, s. 288. [↩]
- Por. obecny brewiarz dominikański, 7 października, lekcja VI. [↩]
- Olmeda, s. 165; Wilms, Albert the Great, s. 168. [↩]
- Esposizione e documentazione storica del culto tributo… al B. Alberto Magno, t. I, s. 12–13; Wilms, s. 168–169. [↩]
- Histoire, t. IV, s. 570. [↩]
- Zob. gorący opis tego zdarzenia u Olmedy (s. 167). [↩]
- Esposizione et documentazione…, t. I, s. 17. [↩]
- Postawa franciszkanów jest zrozumiała. Św. Franciszek był pierwszym świętym znanym z otrzymania stygmatów. Dzisiaj mówi się o ponad trzystu świętych uprzywilejowanych w ten sposób. Tylko w zakonie dominikańskim jest ich bardzo znaczna liczba. Pół wieku temu Année Dominicaine wymienił 83 dominikanów, którym przypisuje się stygmaty (kwiecień 1889, s. 104–113). [↩]
- Wadding, Annales Minorum, t. XIV, s. 42–43. [↩]
- Piąta zwrotka Haec tuae Virgo monumenta laudis brzmi:
Quem latet virtus facinusque clarum,
Quo nequit dici sanctius per orbem?
Vulnerum formam miserata Christi
Exprimis ipsa.
Właśnie widzieliśmy, że Pius II co najmniej widział to oficjum i zatwierdził je. [↩] - Wadding, dz. cyt., t. XIV, s. 43 nn. [↩]
- Chronica, s 160. [↩]
- Cum dudum, 16 lipca 1490 r., w: BOP, t. IV, s. 66. Wydaje się, że zakon został usatysfakcjonowany tym częściowym zwycięstwem. Wrogowie Katarzyny byli wystarczająco potężni, by nie dopuścić do oficjalnego uznania jej stygmaty aż do 1629 roku, kiedy Urban VIII ostatecznie rozstrzygnął sprawę, oficjalnie zatwierdzając opis jej stygmatów dla rzymskiego brewiarza. [↩]
- Scheeben tak oto podsumowuje całą sprawę: „Die Stiftung des Rosenkranzes durch Dominikus läszt sich historisch nicht nachweisen. Trotzdem bleibt der Predigerorden der Orden des Rosenkranzes. Uber die vorsichtig abgewogene These von Cuiper (Acta SS., 1 Aug., 437), die Stiftung des Rosenkranzes durch Dominikus betreffend lasse sich nichts sicheres aussagen, ist man bisher nicht hinausgekommen” (Der heilige Dominikus, s. 438, przyp. 218). [↩]
- SSOP, t. I, s. 349 nn. [↩]
- Dz. cyt., październik, s. 84. [↩]
- Konrad Sweynheim i Arnold Pannartz przybyli na zaproszenie kardynała dominikańskiego Juana de Torquemady do Włoch i otworzyli drukarnię w opactwie Subiaco, którego opatem in commendam był Torquemada (1464). W 1476 roku dominikanie wprowadzili druk we Florencji, zakładając sławną drukarnię w klasztorze św. Jakuba di Ripoli. Zob. Mortier, Histoire, t. V, s. 24–25. [↩]
- Listę wczesnych wydań dominikańskich ksiąg liturgicznych można znaleźć w: Gesamtkatalog der Wiegendrucke (Leipzig 1925 nn.); Weale-Bohatta, Catalogus Missalium Ritus Latini (2 wyd., London 1928). [↩]