O ile w XIV wieku w rycie dominikańskim nie wprowadzono daleko idących zmian, niemniej jednak ciężkie próby, które zakon przechodził w tym czasie, odcisnęły piętno na liturgii. Wspominanie Najświętszej Marii Panny podczas nieszporów antyfoną Sub tuum præsidium; cotygodniowa uroczysta Msza ku czci Maryi; recytacja Salve Regina po laudesach, małych godzinach i nieszporach; wprowadzenie pewnych świąt i podniesienie stopnia innych — to wszystko przypomina o wypełnionych trudnościami okresach w XIV-wiecznej historii zakonu.
Pod koniec XIII wieku okazało się, że zakon został wmieszany w gwałtowny spór między Bonifacym VIII a Filipem Pięknym, królem Francji. Wprowadzony w błąd przez sfałszowaną bullę, a także najobrzydliwsze oszczerstwa, szeroko rozpowszechniane przez niesławnego Wilhelma Nogareta, większość francuskiego duchowieństwa, zarówno świeckiego, jak i zakonnego, skłaniała się ku królowi. Zakon dominikański jako całość trwał wiernie w posłuszeństwie papieżowi. Wysłannicy Filipa próbowali wymusić na braciach dominikanach w Montpellier ogłoszenie poparcia sprawy rojalistów. Mimo złego przykładu innych zakonników tego miasta, którzy przestraszyli się gróźb króla, dominikanie odmówili ustąpienia. Jednak członkowie innej prowincji we Francji — prowincji francuskiej — popsuli sławę zakonu, sprzymierzając się z królem[1]. Zasmucona tym odstępstwem, kapituła generalna z 1302 roku poprosiła zakon o błaganie pomocy u Najświętszej Marii Panny:
„Jest naszą wolą i zarządzamy, aby dla zbawienia i pomyślności zakonu odmawiano na nieszporach antyfonę Sancta Dei Genetrix, a podczas matutinum Sub tuum præsidium, z wersykułem Ora pro nobis i modlitwą Protege Domine famulos tuos[2].
Śmierć Bonifacego i pojednawcze wysiłki jego następcy, dominikanina Benedykta XI, stopniowo przyniosły pewne uspokojenie. Jednak nagle nad zakonem rozszalała się nowa burza. Wywołała ona wielkie cierpienie jego członków. Było to — wymyślone przez mnicha cysterskiego i aktywnie rozpowszechnione w całej Europie przez pewnego nikczemnego franciszkanina — oszczercze oskarżenie, że nagła śmierć cesarza Henryka VII Luksemburskiego była wynikiem otrucia go przez dominikańskiego kapelana, Bernarda z Montepulciano[3]. Bracia ponownie zwrócili się do swojej patronki, Najświętszej Marii Panny, oraz założyciela, św. Dominika. Kapituła z 1314 roku poleciła odmawianie sławnej litanii; dodatkowo cotygodniowe msze ku czci Maryi i ku czci św. Dominik miały uzyskać stopień mszy uroczystej, a ponadto w każdym dniu oktawy Wniebowzięcia codzienna msza miała być odprawiana ku czci Najświętszej Marii Panny[4]. Ufność zakonu została dobrze ulokowana. Stopniowo społeczeństwo zaczęło dostrzegać fałszywość oskarżenia i w ciągu dwóch lat prześladowanie dominikanów ustało. Dla wyrażenia wdzięczności ojcowie kapituły z 1318 roku polecili, aby zwyczaj celebrowania cotygodniowych mszy ku czci Maryi i św. Dominika jako uroczystych kontynuowano[5].

„Salve Regina” po oficjach liturgii godzin

Inna walka, w którą wciągnięty został zakon, przyniosła wprowadzenie zwyczaju recytowania Salve Regina po oficjach liturgii godzin. Pod koniec swego życia Jan XXII, wypowiadając się jako indywidualny teolog, a nie oficjalna głowa Kościoła, wyraził opinię, że dusze zbawionych nie cieszą się natychmiast widzeniem uszczęśliwiającym, lecz muszą czekać na sąd powszechny. Dominikanie byli wśród pierwszych, atakujących błąd. W Awinionie, gdzie mieszkał Jan, jego stwierdzenie potępił dominikański mistrz teologii, Thomas Waleys. Za zgodą (jeśli nie na polecenie) rozgniewanego papieża, franciszkański inkwizytor Wilhelm z Montrond, który podzielał to samo przekonanie co papież, pochwycił Thomasa i wrzucił go do lochu we franciszkańskim klasztorze, gdzie przez wiele miesięcy był on okrutnie traktowany[6]. To małoduszne zachowanie papieża zraziło dominikanów, którzy — jak zaraz zobaczymy — wycierpieli ostatnio wiele w jego obronie. Jako że stosunki między papieżem i zakonem zaogniały się coraz bardziej, kapituła z 1334 roku poleciła braciom wznowić odmawianie litanii i dodać nową modlitwę do oficjach liturgii godzin:
„Ponieważ nasz zakon w szczególny sposób pokłada zaufanie w ochronie chwalebnej Dziewicy, naśladując w tym względzie przykłady naszych świętych ojców, pragniemy i zarządzamy dla pokoju i bezpieczeństwa naszego zakonu, że ilekroć w chórze mówi się Fidelium na koniec godzin, natychmiast po nim bracia mają recytować, klęcząc, Salve Regina z wersykułem Ora pro nobis, i wersykuł Esto nobis Domine z modlitwami Protege Domine i Ecclesiæ tuæ… Nie odnosi się to do komplety, gdy Salve jest śpiewane”[7].
Przez kolejną dekadę fraza „Niech litania i Salve Regina będą odmawiane jak zwykle” pojawia się w aktach wszystkich kapituł generalnych, gdyż wraz ze śmiercią Jana w dniu 4 grudnia 1334 roku zakon zyskał tylko chwilę wytchnienia. Szykowały się kolejne kłopoty.
Nowy papież, Benedykt XII, który był mnichem cysterskim, był zdeterminowany, w miarę możliwości, przywrócić we wszystkich zakonach pierwotny zapał. Zaczął od swoich cystersów, którym narzucił radykalną i ciężką reformę. Potem przyszedł czas na kluniaków, braci mniejszych i kanoników regularnych św. Augustyna. Następnie wezwał do Awinionu generała dominikanów, Hugona de Vaucemain. Miał on również ze sobą zabrać kilku roztropnych zakonników swego zakonu[8].
Według współczesnego historyka dominikańskiego Galvana Fiammy (Galvaneus de la Flamma), papież zażądał, aby Hugo, działając w imieniu całego zakonu, zgodził się, by papież zmienił „nasz sposób składania profesji (któremu był on szczególnie przeciwny), nasze konstytucje i naszą regułę”[9]. Generał sądził, że zniesienie tych rzeczy i zastąpienie ich innymi stanowiłoby w rzeczywistości zniesienie zakonu dominikańskiego i ustanowienie nowego. Dlatego odmówił wydania zgody.
Spór trwał cztery lata, a przez ten czas Hugo i jego doradcy byli przetrzymywani w Awinionie faktycznie jako więźniowie. Odważny generał zmarł 7 sierpnia 1341 roku. Benedykt był teraz pewny zwycięstwa, jednak sam umarł osiem miesięcy później.
W ciągu tych czterech pełnych niepokoju lat zakon nie przerwał odmawiania jak zwykle litanii i Salve Regina. I chociaż zagrożenie zakonu ustało z chwilą śmierci Benedykta, jednak odmawianie specjalnych modlitw kontynuowane. Mimo zatem twierdzenia Olmedy, że zwyczaj odmawiania Salve Regina po oficjach liturgii godzin wprowadzony został przez Munio de Zamorę[10], jest niemal pewne, że wskutek różnych udręk doświadczanych przez zakon utrzymano tę modlitwę. Zanim bowiem niebezpieczeństwa ustały, odmawianie tej modlitwy stało się powszechnie uznanym zwyczajem. W brewiarzu rzymskim natomiast praktykę tę przyjęto dopiero po soborze trydenckim.
Jeszcze inne nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny wprowadzono w zakonie w 1354 roku. Kapituła generalna w Narbonne, obradująca pod przewodnictwem generała Simona Langres’a, poleciła, aby w każdym klasztorze codziennie po komplecie trzy razy uderzano w „duży” dzwon; na sygnał bracia mieli na klęczkach „pozdrowić chwalebną Dziewicę, recytując Zdrowaś Mario przynajmniej trzy razy”[11].
Ponadto dominikanie okazali swoje nabożeństwo do Matki Bożej, dodając do kalendarza pewne nowe święta: Nawiedzenia i Uświęcenia, czyli Poczęcia. Tym samym liczba świąt ku czci Najświętszej Marii Panny wzrosła do sześciu: Uświęcenia, Narodzenia, Zwiastowania, Nawiedzenia, Oczyszczenia i Wniebowzięcia. Podczas gdy wspomniane przed chwilą modlitwy liturgiczne przypomniały nam trudności polityczne doznawane przez zakon, te dwa święta przywołują szalejącą wówczas słynną nawałnicę teologiczną.

Spór o Niepokalane Poczęcie

W tym okresie Kościół pustoszyła wielka schizma zachodnia. Podzielone były nie tylko narody, lecz także duchowieństwo, zarówno świeckie, jak i zakonne. Jak wszystkie inne międzynarodowe zakony, dominikanie byli podzieleni na dwa odłamy: „obediencję rzymską” i „obediencję awiniońską”. Ta ostatnia, zebrana w Rodez w 1388 roku, przeprowadziła przepis ustanawiający święto Uświęcenia. Ponieważ ustęp ten jest dość mocno uszkodzony, zadowolimy się podaniem jego istoty w miejsce dosłownego tłumaczenia:
„Czynimy to inchoatio: Ponieważ Maryja, Matka Boża, jest specjalną Patronką naszego zakonu, powinno jej się oddawać szczególną cześć i szacunek, zwłaszcza że obecnie wystąpił wróg prawowitej wiary.
Prawdę prawowitej wiary wyraźnie potwierdzili na sposób doktrynalny sławni doktorzy, Albert i św. Tomasz; mianowicie Matka Chrystusa Zbawiciela została całkowicie uświęcona ósmego dnia po swoim poczęciu, w którym to dniu do jej ciała tchnięta została dusza, i po upływie krótkiego czasu ta sama dusza z ciałem były bardziej w pełni uświęcone, niż było w przypadku innych świętych.
Jako że zechce ona być może miłosiernie wybłagać trafne lekarstwo w udrękach trapiących zakon, zarządzamy, aby ku jej czci ustanowione było święto Uświęcenia z rytem totum duplex[12].
Podjęto także postanowienie, że podczas gdy „niektórzy próbowali oddawać cześć Maryi pod nazwą Poczęcia, my wolimy ją czcić pod nazwą prawdziwej niewinności i Uświęcenia”. Przepis ten był spowodowany sporem dotyczącym doktryny o Niepokalanym Poczęciu.
„Święto Poczęcia Maryi” — mówi Kellner — „było znane w cesarstwie bizantyjskim już na początku VIII wieku, chociaż pod inną nazwą niż ta, którą obecnie nosi”13[13]. W Kościele zachodnim według Edmunda Bishopa święto to pojawiło się, jak się wydaje, w Anglii na krótko przed podbojem przez Normanów (1066). Anglicy z kolei przejęli je najwyraźniej od Greków osiadłych w południowych Włoszech[14]. Na początku, i przez wiele stuleci, było ono nazywane po prostu świętem Poczęcia lub czasami świętem Uświęcenia. Jak zauważa Kellner: „Jeśli sprawdzimy w księgach liturgicznych drukowanych przed 1854 rokiem, zobaczymy w nich rzeczywiście w dniu 8 grudnia festum conceptionis, a słowo immaculata w oficjum na to święto nigdzie nie pada”[15].
Święto rozprzestrzeniło się stopniowo z Anglii na cały kontynent, chociaż nie bez znacznej opozycji — opozycji, która powstała nie z braku nabożeństwa do Najświętszej Marii Panny (bo nigdy nie było świętego, który by miał czulsze nabożeństwo do Maryi niż św. Bernard), lecz raczej wskutek trudności teologicznej, jak Maryja mogła zostać uświęcona przedtem, zanim zaczęła istnieć. Oponowali niektórzy najsławniejsi teologowie i liturgiści średniowiecza: św. Piotr Damiani; św. Bernard z Clairvaux; Piotr Lombard — magister sententiarum; Jan Beleth; Sykard, biskup Cremony; Durand, biskup Mende; Maurycy z Sully, biskup Paryża; Piotr de la Celle, biskup Chartres; św. Albert Wielki; św. Tomasz z Akwinu; oraz franciszkanie: Aleksander z Hales i św. Bonawentura.
Pomimo opozycji ze strony tych wybitnych liturgistów i teologów (pięciu z nich jest Doktorami Kościoła), święto nadal się rozpowszechniało, zwłaszcza od chwili, gdy Duns Szkot wykazał, że uświęcenie po ożywieniu wymagałoby kierowania się porządkiem natury, a nie porządkiem czasu. Do połowy XIV wieku święto i zakładany przez nie dogmat powszechnie już — poza zakonem dominikańskim — akceptowano[16]. Ten uparty sprzeciw potrzebuje wyjaśnienia.

Doktryna Akwinaty obowiązuje zakon

W zakonie dominikańskim już w 1279 roku kapituła generalna uchwaliła następujący zapis:
„Ponieważ Tomasz z Akwinu… dodał wielkiej czci zakonowi przez swoje pisma, nie można w żadem sposób tolerować, aby jacykolwiek z jego braci mówili o nim lub jego pismach zuchwale czy lekceważąco, nawet jeśli są innej opinii.
Polecamy prowincjałom, przeorom, ich wikariuszom i wszystkim wizytatorom, aby w razie gdy znajdą jakichś braci, którzy są wiarołomcami w tych kwestiach, nie odwlekali ich surowego ukarania”[17].
Stanowisko zakonu, zobowiązujące wszystkich jego członków do zachowywania i nauczania doktryny Akwinaty, potwierdziły kapituły z lat 1286, 1313, 1329 i 1344 oraz liczne następne. Ustawa ta byłaby idealna, gdyby Tomasz z Akwinu był nieomylny, gdyby jego rękopisy były zabezpieczone przed wszelką możliwością zniekształcenia i gdyby jej sens niemożliwy do błędnego interpretowania. Na nieszczęście żaden z tych warunków nie zaistniał. Mimo to, ze względu na głęboki szacunek okazywany przez zakon Doktorowi Anielskiemu, wszyscy teologowie zakonu byli zobowiązani przyjąć potoczną interpretację św. Tomasza, która z pewnością była sprzeczna z nauką o Niepokalanym Poczęciu. To dlatego dowiadujemy się, że podczas gdy doktryna tego święta była powszechnie, jeśli nie uniwersalnie przyjęta już przed końcem XIV wieku, tomiści uporczywie trzymali się swojej interpretacji doktryny św. Tomasza.
Spór nie toczył się na poziomie akademickim, odpowiadającym powadze jego przedmiotu, i aż nazbyt często adwersarze którejś ze stron ujawniali całą gamę niskich emocji. Tak więc w 1387 roku dominikanin Jan z Monzon (lub Montesono), teolog hiszpański, stwierdził na wykładach, jakie prowadził na uniwersytecie paryskim, że doktryna o Niepokalanym Poczęciu jest heretycka i że stwierdzenie to opiera się na nauczaniu św. Tomasza. Te niedorzeczne twierdzenia sprowokowały prawdziwą burzę. Mistrzowie uniwersyteccy i biskup Paryża, Piotr d’Orgemont, potępili czternaście zdań Jana[18]. Na nieszczęście Eliasz z Tuluzy, który był przełożonym „obediencji awiniońskiej”, postanowił poprzeć Jana i odwołać się do Klemensa VII. Jako kolejny akt oporu wobec autorytetów paryskich kapituła generalna z 1388 roku przeprowadziła podaną wyżej uchwałę, ustanawiającą święto Uświęcenia i określającą, co zamierzano przez nie obchodzić.
Błogosławiony Rajmund z Kapui, generał „obediencji rzymskiej”, a także kapituła generalna z 1391 roku i dwie kolejne, głęboko zgorszeni wybrykami schizmatyckiej gałęzi zakonu, przyjęli święto Uświęcenia[19]; uczyniono to jednak jako akt pobożności, a nie lekceważenia przeciwników. Rajmund, który miał wyjątkowe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, nie zatrzymał się w tym miejscu. Urban VI tuż przed śmiercią w 1389 roku rozszerzył święto Nawiedzenia na cały Kościół powszechny w nadziei, „że Chrystus i Jego Matka nawiedzą Kościół” i zakończą schizmę. Jego następca Bonifacy IX opublikował ten dekret 9 listopada 1389 roku. Błogosławiony Rajmund nie tylko nabożnie przyjął święto dla zakonu, lecz także ułożył całe jego oficjum. Było ono rytmiczne, opierało się na oficjum św. Dominika, a w zakonie używano go przez ponad sto lat[20].
W ciągu tego wieku nie zaniedbano świętych zakonu. Na pierwszym miejscu dziedzictwo nabożeństwa do św. Dominika, przekazane przez jego XIII-wiecznych uczniów[21], było dalej wzbogacane. Praktyka celebrowania co tydzień mszy uroczystej ku jego czci, jaka zrodziła się w okresie wielkiego ucisku (1314), weszła w stały zwyczaj. Dalej, świętemu patriarsze poświęcono odtąd wtorek każdego tygodnia (1362). Od tego czasu w każdy wtorek roku poza Wielkim Postem miało obowiązywać oficjum św. Dominika w stopniu trzech lekcji; także msza w tym dniu miała być mszą ku jego czci[22].

Kanonizacja Tomasza z Akwinu

To samo stulecie ujrzało wyniesienie do chwały ołtarzy innego sławnego członka zakonu, Tomasza z Akwinu. Tomasz umarł w 1274 roku, ale zakon okazywał więcej zainteresowania jego doktryną niż kanonizacją. Faktycznie to człowiek świecki, Bartłomiej z Kapui, okazał się gorliwszy od większości dominikanów w promowaniu „sprawy” Doktora Anielskiego[23]. W końcu w 1318 roku ojcowie prowincji Sycylii polecili Wilhelmowi z Tocco, byłemu uczniowi i biografowi Akwinaty, by nakłaniał Jana XXII do kanonizowania Akwinaty. Papież uznał raport oficjalnego dochodzenia za niewystarczający; jednak na prośbę całej szlachty królestwa Neapolu i przedstawicieli uniwersytetu neapolitańskiego Jan XXII polecił wszczęcie uzupełniającego dochodzenia prawnego. Wilhelm z Tocco pracował teraz gorliwie nad doprowadzeniem sprawy do szybkiego i pomyślnego końca, i w 1323 roku papież podjął decyzję o kanonizacji. Na prośbę Hervégo de Nédellec, który będąc wówczas generałem, był zobowiązany uczestniczyć w kapitule generalnej w Barcelonie w dniu 15 maja, papież zgodził się odłożyć jej datę na lipiec. Jednak Hervému nie było przeznaczone być świadkiem ceremonii, której tak gorąco oczekiwał. Gdy po kapitule wracał pośpiesznie do Awinionu, został dotknięty śmiertelną chorobą w Narbonne[24].
Ceremonii nie można było odłożyć. Awinion był wypełniony gośćmi przybyłymi na tę okazję. Wydarzenia rozpoczęły się 14 lipca, kiedy to papież wygłosił dwa różne kazania; w jednym z nich ogłosił, że Tomasz dokonał tak wielu cudów, ile objaśnił kwestii[25]. W najbliższy poniedziałek (18 lipca) w obecności króla i królowej Sycylii, siedemnastu kardynałów, licznych prałatów i ogromnego tłumu papież Jan XXII celebrował uroczystą mszę. Była to pierwsza msza ofiarowana ku czci Doktora Anielskiego. Tego samego dnia papież opublikował bullę kanonizacyjną i ustalił datę święta na 7 marca[26].
Następna kapituła generalna nie potrafiła powstrzymać radości; pierwsze słowa akt odnoszą się do nowego święta:
„Czynimy to inchoatio: Aby święto św. Tomasza z Akwinu, czcigodnego Doktora, było celebrowane wszędzie w całym zakonie 7 marca, jako totum duplex; i aby jego imię zostało wstawione do litanii natychmiast po imieniu św. Dominika”[27].
Ta sama kapituła poleciła, aby na razie bracia używali oficjum z tekstów wspólnych o wyznawcach do chwili, gdy generał zapewni odpowiednie oficjum własne św. Tomasza. To nowe oficjum było najwyraźniej gotowe przed 1328 rokiem[28], jednak było dalekie od zadowalającego. Skrytykowano je zarówno z pozycji literackich, jak i muzycznych. Dlatego kapituła z 1334 roku poleciła prowincjałom różnych prowincji, aby każdy z nich spowodował napisanie nowego oficjum z odpowiednim śpiewem i zabrał ze sobą te kompozycje na kolejną kapitułę. Nowe oficjum miało być wybrane spośród wszystkich propozycji[29]. Najwyraźniej ten plan okazał się skuteczniejszy.
Drugie święto Doktora Anielskiego miało wzbogacić kalendarz w drugiej połowie stulecia. Święty umarł w cysterskim klasztorze w Fossa Nuova. Nie tylko zakon dominikański, lecz także wiele innych osób pragnęło zabezpieczyć szczątki największego teologa Kościoła. Z tego samego powodu mnisi z Fossa Nuova nie mieli zamiaru rezygnować ze swego skarbu. By uchronić się od utraty ciała wskutek podstępu czy gwałtu, mnisi sięgali po środki, które dzisiaj wydają się niemal niewiarygodne[30]. W końcu jednak papież Urban V, benedyktyn, zdecydował, że dominikanie powinni otrzymać szczątki swego sławnego brata. Papież określił także, że mają one być umieszczone w kościele dominikańskim w Tuluzie, ponieważ to w tym właśnie mieście św. Dominik założył swój zakon. Rywalizacja o otrzymanie relikwii była tak zaciekła, że konieczne okazało się ich potajemne przewiezienie do tego miasta. Bez wiedzy sióstr relikwie zostały ukryte w klasztorze w Prouille. Po ukończeniu wszystkich przygotowań do oficjalnego przyjęcia relikwie zostały przywiezione do Tuluzy (28 stycznia 1369 roku). Ich przybycie zasygnalizowało kilka cudów. Ogromny tłum zgromadził się, aby przywitać szczątki; oficjalnego powitania dokonał książę Andegawenii, brat króla Francji, otoczony przez dużą świtę dostojników duchownych i świeckich. Tak oto spokojny odpoczynek, którego dotychczas odmawiano szczątkom „Księcia teologów”, miał się wreszcie rozpocząć[31]. Aby upamiętnić to wydarzenie, kapituła generalna odbywana w tym roku wprowadziła do liturgii, za wyraźną zgodą Urbana V, święto Przeniesienia relikwii św. Tomasza z Akwinu. Otrzymało ono stopień totum duplex i zostało wyznaczone na 28 stycznia[32].
Oficjum ułożone na święto było widocznie miernej jakości, tak że wiele domów nie zawracało sobie nawet głowy kopiowaniem go. W 1376 roku kapituła generalna uznała za konieczne nakazać prowincjałom uroczystą formułą „w cnocie świętego posłuszeństwa”, aby przepisano nowe oficjum do ksiąg każdego domu w ich prowincjach najpóźniej w ciągu jednego roku[33]. Dwa lata później generał polecił prowincjałom, aby odłożywszy na bok wszystkie wymówki, spowodowali skopiowanie sekwencji i dziewięciu lekcji święta do ksiąg w ich prowincjach[34].

Przeniesienie relikwii św. Piotra Męczennika

Inne dominikańskie święto dodano do kalendarza w związku z przeniesieniem ciała św. Piotra Męczennika do godniejszego grobowca. W 1335 roku bracia ze św. Eustorgiusza (Mediolan) zaapelowali o pomoc przy ich projekcie zbudowania św. Piotrowi Męczennikowi stosownego pomnika. Ojcowie kapitulni, zgromadzeni w tym roku na kapitule w Londynie, poprosili braci z całego zakonu o zapewnienie datków na ten cel[35]. Odpowiedź w całej Europie była bardzo hojna, gdyż w tym okresie św. Piotr Męczennik był jednym z najpopularniejszych świętych całego Kościoła.
Wyrzeźbienie pomnika powierzono artyście, Janowi Balducciemu. Zaprojektował on grobowiec według ogólnego planu grobowca św. Dominika, jednak z istotnymi i udanymi modyfikacjami. Gdy dzieło sztuki było bliskie ukończenia, Azzo Visconti, pan Mediolanu, zwrócił się do zakonu z pilną petycją o przeprowadzenie kapituły generalnej 1340 roku w Mediolanie. Jego prośba została spełniona. Papież Benedykt XII wyznaczył Jana Viscontiego, wówczas biskupa Novary, na swojego przedstawiciela na tym wydarzeniu. Poszedł nawet dalej; pragnąc zawarcia pokoju z potężną rodziną Viscontich, pozwolił generałowi Hugonowi de Vaucemain na opuszczenie Awinionu (gdzie był on praktycznie więźniem), aby mógł przewodniczyć kapitule!
W dniu Zesłania Ducha Świętego, 4 czerwca 1340 roku, w obecności wielkiej liczby kościelnych i świeckich dygnitarzy grób został otwarty. Chociaż od złożenia ciała Piotra Męczennika w jego prostym grobowcu upłynęło osiemdziesiąt siedem lat, ciało znaleziono zupełnie nietknięte. Zostało ono ze czcią podniesione z grobu i umieszczone na ołtarzu, gdzie wszyscy mogli je zobaczyć. Rzesza ludzi patrzyła na głowę męczennika — z dobrze widoczną straszną raną — a ich wzruszenie było ogromne. Historyk Henryk z Hervorden, który był przy tym obecny, mówi o wielkiej liczbie cudów, jakie miały miejsce przy tej okazji; świadkiem jednego z nich był osobiście[36]. W końcu ciało zostało umieszczone w nowym, wspaniałym grobowcu. Po zakończeniu ceremonii kościelnych rodzina Viscontich gościła przybyłych braci przez całe dwa tygodnie[37].
Dziwna rzecz, że dopiero osiem lat później znajdujemy w aktach kapituł generalnych jakąkolwiek wzmiankę o święcie przeniesienia relikwii. Wydaje się nie do uwierzenia, że nie zostało ono przyjęte natychmiast. Akta z tego okresu nie są najwyraźniej pełne i jest prawdopodobne, że święto jednak umieszczono w kalendarzu i używano oficjum z 29 kwietnia. W każdym razie kapituła z 1348 roku zaproponowała, aby „Przeniesienie relikwii bł. Piotra Męczennika było świętem totum duplex [celebrowanym] w piątek po oktawie Bożego Ciała; mistrz zakonu zapewni oficjum”[38]. Data okazała się jednak niedogodna i została zmieniona na 7 maja[39].
W kalendarzu wprowadzono inne jeszcze zmiany. Niektóre z nich polegały na podniesieniu stopnia pewnych świąt, inne — na wprowadzeniu nowych. Oto stare święta wraz ze stopniem, do którego je podniesiono:
Podniesione do totum duplex: Michała Archanioła (1326-27-28).
Wincentego z Saragossy (1346-47-48).
duplex: Ścięcie św. Jana Chrzciciela (1365).
Benedykta (1370).
trzy lekcje: Ignacego z Antiochii (1300-01-02).
Jedenastu tysięcy dziewic (1329-30-31).
z dodanymi oktawami: Wszystkich Świętych (1370).
Świętych Aniołów (1370).
A oto nowe święta, wraz z przypisanym im stopniom:
Boże Ciało (1304-05-06?), totum duplex.
Aleksego (1305-06-07), trzy lekcje.
Serwacego (1330-31-32), trzy lekcje.
Marcjalisa (1334-35-36), trzy lekcje.
Prokopa (1353-54-55), trzy lekcje.
Wojciecha (1353-54-55), trzy lekcje.

Święto Bożego Ciała

Tych, którzy wiedzą o udziale pewnych dominikanów w ustanowieniu święta Bożego Ciała, zdziwi fakt, że w zakonie święto to zostało powszechnie przyjęte dopiero w 1304 roku. Gdy św. Juliana z Liége szukała rady dotyczącej celowości takiego święta, skonsultowała się między innymi z czterema dominikanami: Idzim, Janem i Gerardem, wszystkimi w Liége, oraz wielkim uczonym biblistą, Hugonem de Saint-Cher, wówczas prowincjałem Francji, a później kardynałem bazyliki Santa Sabina. Odpowiedzi wszystkich czterech były przychylne i zachęcające. Później Hugo, przybywając do Liége jako legat papieski, zatwierdził oficjum ułożone przez pewnego Jana, duchownego z własnego klasztoru. Aby nadać świętu dalszy rozwój, Hugo sam uroczyście celebrował ceremonię i nakłonił zgromadzonych o pielęgnowania tego nabożeństwa. Dla całego okręgu swojej legacji wydał dekret potwierdzający działanie biskupa Liége, ustanawiający datę święta na czwartek po niedzieli Trójcy Świętej. Polecił także niemieckim dominikanom, aby przyjęli święto (1253)[40]. Następnie, gdy Urban IV bullą Transiturus (11 sierpnia 1264 roku) ustanowił święto dla Kościoła powszechnego, św. Tomasz z Akwinu ułożył obecnie używane oficjum.
Jednak mimo papieskiego dekretu święto czyniło bardzo małe postępy. Obojętność względem niego nie wynikała wcale z braku pobożności do Najświętszego Sakramentu, lecz po prostu z faktu, że niewielu ludzi dostrzegało potrzebę takiego święta. Uważano, że każdego dnia święto Bożego Ciała jest celebrowane w postaci codziennej ofiary Mszy św. Po co zatem specjalne święto? Były też inne powody braku zainteresowania. Urban zmarł bardzo szybko po wydaniu bulli. Jego następca, zajęty dokuczliwymi problemami tych burzliwych czasów, nie uczynił wzmianki o święcie; i o sprawie stopniowo zapomniano. Pod koniec wieku kilka (jednak tylko kilka) pojedynczych Kościołów przyjęło święto. Dopiero w kolejnym stuleciu, gdy Klemens V na soborze w Vienne (1311) po raz drugi polecił przyjąć święto, zaczęło się ono w końcu rozpowszechniać. Jednak nawet w tym wypadku okazało się konieczne, aby Jan XXII znowu zalecił jego obchodzenie.
Kapituła z 1304 roku rozpoczęła procedurę konstytucyjną, mającą na celu wprowadzenie obowiązkowego obchodu święta w całym zakonie[41]. Krok ten został zatwierdzony na następnej kapitule; i chociaż posiadane przez nas akta kapituły z 1306 roku nie wymieniają tej kwestii, nie można jednak wątpić, że przepis przeszedł pomyślnie trzeci etap. Wynika to jasno z ustaw następnych kapituł. Mimo jego ustanowienia kapituła z 1318 roku musiała przypomnieć braciom, że obchodzenie święta jest obowiązkowe w całym zakonie; żaden dom nie jest zwolniony. Jako przypomnienie kapituła dodała zdumiewające stwierdzenie: „Niech generał podejmie kroki, aby zapewnić oficjum na to święto!”[42] Gdyby w naszych umysłach mogła powstać jakakolwiek wątpliwość odnośnie do znaczenia tych słów, rozwiewają ją kapituły z lat 1322-23-24, które polecają przyjęcie oficjum Bożego Ciała „napisane, mówi się, przez Tomasza z Akwinu!”[43]
Ta niemal niewiarygodna sytuacja była efektem czynników, którym możemy tutaj poświęcić tylko niewiele uwagi. Po pierwsze, w połowie XIII wieku Akwinata nie zajmował w zakonie nadzwyczajnego miejsca, które ma w nim dzisiaj. W rzeczy samej pewna liczba dominikanów sprzeciwiała się jego naukom. Stąd zakon był daleki od pieczołowitego przechowywania każdej ulotnej strony, jaka wychodziła spod jego pióra. Po drugie, jako że święto Bożego Ciała nie rozprzestrzeniło się, sporządzono tylko kilka kopii oficjum; i do końca wieku musiały one się stać faktycznie bardzo rzadkie. Teologowie potrzebujący kopii pism Akwinaty nie pozwoliliby sobie na kopiowanie nieteologicznych utworów mistrza, jego kazań, objaśnień Pater noster itd. Ponieważ wydaje się charakterystyczną cechą dominikańskich teologów, że nigdy nie studiowali oni historycznych świadectw swego własnego zakonu, wspomnienie o tym liturgicznym utworze Akwinaty stopniowo zamarło[44].
Kolejnym świętem umieszczonym w dominikańskim kalendarzu w XIV wieku był obchód ku czci św. Aleksego[45]. Powodem jego wprowadzenia był fakt, że generał Emeryk z Piacenzy miał specjalne nabożeństwo do tego świętego. Pewnego dnia Emerykowi było przeznaczone spocząć koło ołtarza świętego, którego tak kochał za życia[46].

Legenda o św. Serwacym

Święto św. Serwacego (Servais) w świetle współczesnych badań naukowych domaga się specjalnej uwagi. Obecny brewiarz podaje następującą relację dotyczącą przyczyny dodania tego świętego do dominikańskiego kalendarza:
„Kiedy Ludwik z Bawarii, który był bardzo wrogi Kościołowi i zakonowi, dowiedział się, że bracia zostali wezwani na kapitułę generalną w jego posiadłościach, zaplanował ich zamordować. Zapisy historyczne świadczą, że św. Serwacy pojawił się we śnie członkowi zakonu z ostrzeżeniem, że bracia powinni uciec do innego miasta; i tak ocalił ich od pewnej rzezi. Z powodu wybawienia ich od tego wielkiego niebezpieczeństwa ojcowie zarządzili, że odtąd będzie należało już zawsze obchodzić jego święto.
Jednak wielka liczba wprowadzonych później wyższych świąt spowodowała, że święto niemal zanikło, ponieważ na początku otrzymało ryt tylko trzech lekcji. Żeby wspomnienie tak wielkiej przysługi nie zatarło się w umysłach Braci Kaznodziejów, Leon XII zezwolił łaskawie, aby odtąd święto mogło być celebrowane przez cały zakon ze stopniem totum duplex[47].
Można być ciekawym, co to za „zapisy historyczne” podają tę historię. Jedynym historykiem żyjącym współcześnie, który mówi o tym incydencie, jest Galvano Fiamma († 1340). Taegio cytuje go następująco: „Brat Galvano w swojej Kronice stwierdza, że gdy kapituła zgromadziła się w Kolonii, zostali wyrzuceni z miasta przez mieszkańców, gdyż miasto stało po stronie schizmatyckiego i ekskomunikowanego Ludwika Bawarskiego i dominikanie byli jego wrogami”[48]. Oryginalna historia jest zatem bardzo prozaiczna: bracia spotkali się w Kolonii (1330), co było wyrazem sprzeciwu wobec króla, i rozzłoszczeni mieszkańcy, zwolennicy króla, wyrzucili dominikanów z miasta. Nie ma aluzji do żadnej zamierzonej rzezi ani nadprzyrodzonego ostrzeżenia.
Kolejni historycy podają tę samą opowieść. Dopiero ponad dwieście lata po sprawie spotykamy historyka, który czyni uwagę mającą się bujnie rozrosnąć. Sebastian de Olmeda († 1561) pisze:
„Nieoczekiwana kapituła odbyła się w Maëstricht. Gdy generał z definitorami spotkali się w Kolonii, miejscu kapituły, jakoby nagle i potajemnie przenieśli kapitułę do Maëstricht, obawiając się, że ekskomunikowany i heretycki Ludwik, książę Bawarii może ich zaskoczyć. Jedna z naszych zakonnic, kobieta nadzwyczajnej świętości, przepowiedziała to, chociaż innym wydawało się, że żartuje”[49].
Olmeda nie mówi nam, jaka dokładnie brzmiała przepowiednia zakonnicy, ani nie stwierdza, czy była ona wypowiedziana poważnie czy nie. Jednak jego stwierdzenie, że osoba „nadzwyczajnej świętości” przepowiedziała problemy, wyraża subtelną sugestię rzeczy nadprzyrodzonej.
Na początku XVII wieku Michael Pio podaje nam wersję Fiammy; dodaje jednak: „Inni uważają, że bracia zostali natchnieni i ostrzeżeni przez Boga, aby nie mieli nic wspólnego z ekskomunikowanym cesarzem, o którego przybyciu do Kolonii zostali poinformowanie przez specjalne Boże objawienie”[50].
Kolejnym świadkiem jest Bzowski, który w 1630 roku opublikował kontynuację Roczników Baroniusza: „[Dominikanie] zaznali wielkiego cierpienia; zostali wyrzuceni ze swych domów i gdy zgromadzili się w Kolonii na kapitułę generalną, nie mogli jej przeprowadzić, lecz zmuszeni byli uciekać do Maëstricht”[51]. Gdy dochodzimy do Fontany (okres najintensywniejszej działalności ok. 1675), legenda jest w pełnym rozkwicie. Ponieważ jego opowieść jest dość długa, skracamy ją. Ludwik ukrył w Kolonii wojska, które miały czekać, aż wszyscy ojcowie zgromadzoną się na kapitule; wówczas mieli wtargnąć, zabić braci i podpalić budynek, aby go zniszczyć; ojcowie w swojej niewinności (!) przybliżyli się do Kolonii, jednak w noc poprzedzającą dzień otwarcia kapituły siostra dominikanka została ostrzeżona we śnie przez św. Serwacego o nadciągającej rzezi; wczesnym rankiem poinformowała ona ojców, a oni oddalili się po dwóch, uciekając do Maëstricht[52].
Skąd Fontana zaczerpnął te wszystkie interesujące szczegóły? Mówi, że od Bzowskiego. Jednak Bzowski, jak już widzieliśmy, stwierdza jedynie, że ojcowie nie mogli przeprowadzić kapituły i byli zmuszeni uciec do Maëstricht! Zwróćmy uwagę, że po raz pierwszy imię Serwacego zostaje powiązane z incydentem. Jednakże, polegając widocznie na barwnej opowieści Fontany, ojciec Joseph M. Veizi, wówczas wikariusz generalny zakonu, poprosił papieża Leona XII o podniesienie święta do rytu totum duplex (1829). Jego prośba została spełniona 10 maja tego samego roku i od tego momentu historia cudownego ostrzeżenia św. Serwacego znajduje się w brewiarzu[53].
Skąd Fontana wziął imię Serwacego? Z akt kapituły z Maëstricht dowiadujemy się, że jedno, i tylko jedno nowe święto zostało wprowadzone do kalendarz: święto św. Serwacego z rytem trzech lekcji[54]. Czemu by bracia mieli przyjmować święto, jeśli nie po to, by podziękować świętemu, którego ostrzeżenie ocaliło im życie!
Rozumowanie jest pomysłowe, nawet jeśli nieprzekonujące. Można przypomnieć, że kapituła w Sisteron w 1329 roku w oczekiwaniu na zagrożenia, jakich spodziewano się w związku z przeprowadzaniem kolejnej kapituły w Kolonii, zwróciła się o ochronę do jedenastu tysięcy dziewic, podnosząc stopień ich święta. Były one patronkami Kolonii, i to na ich ostrzeżenie można byłoby liczyć, gdyby miało ono nastąpić! Jakkolwiek mogło być, powód, dla którego przeniesiona kapituła przyjęta święto Serwacego, był bardzo przyziemny. W tym czasie reguła absolutnego dobrowolnego ubóstwa była w pełnej mocy. Karmienie i kwaterowanie wielkiej liczby braci przez czas kapituły generalnej było znacznym ciężarem; ciężar ten czasami brało na siebie miasto, w którym kapituła była przeprowadzana, a kiedy indziej bogaci przyjaciele zakonu[55]. Wyrzuceni z Kolonii dominikanie musieli niespodziewanie powierzyć się gościnności mieszkańców Maëstricht. W jaki sposób zakon mógł najlepiej odwdzięczyć się za hojność swoich gospodarzy? W tamtych wiekach wiary ludzie wysoko sobie cenili wszelkie specjalne honory okazywane ich świętym patronom. A zatem Maëstricht uważał się za dobrze zapłacony, gdy bracia umieścili w swoim kalendarzu święto św. Serwacego; od tej chwili dzięki zakonowi dominikańskiemu święty patron Maëstrichtu miał teraz doznawać międzynarodowej czci[56].
Następstwem prześladowania podjętego przez Ludwika Bawarskiego było wprowadzenie czeskich świąt: św. Wojciecha i św. Prokopa. Karol IV, syn króla Jana Czeskiego, został wybrany w miejsce ekskomunikowanego Ludwika. Dominikanie oczywiście powitali go jako wybawiciela. Gdy poprosił on zakon o przyjęcie święta św. Wojciecha, nie tylko chętnie spełniono prośbę, lecz także, sposobem dobrej miary, dodano święto innego czeskiego świętego: św. Prokopa[57].
Poza zmianami w kalendarzu w ciągu tego stulecia nastąpiły inne wydarzenia mające znaczenie dla liturgii. Jednym z nich było ustanowienie w zakonie urzędu papieskiego hebdomadariusza. Nowy urząd został utworzony przez kapitułę w Lyonie w 1318 roku[58]. Ojcowie kapitulni zażądali, aby każdy dom wyznaczał co tydzień specjalnego hebdomadariusza, którego obowiązkiem będzie codzienne ofiarowywanie Mszy św. za papieża. Od tej chwili znajdujemy w aktach kapituł liczne wzmianki o urzędzie papieskiego hebdomadariusza.

Rewizja ksiąg liturgicznych

W ciągu XIV wieku oficjalnie skorygowane zostały księgi liturgiczne. Od generalnej rewizji Humberta upłynęło pół wieku i w ciągu tego czasu wprowadzenie nowych świąt i podniesienie stopnia niektórych starszych zaczęło wywoływać zamieszanie w rubrykach. Wskazane było dokonanie rewizji. Kapituła w Padwie (1308) poprosiła zatem generała Emeryka z Piacenzy o doprowadzenie do korekty ksiąg[59]. Z powodu niekompletności akt nie wiemy, jakie kroki wykonano w następstwie tej prośby. Jednak w 1355 roku, jak gdyby grom z jasnego nieba, prowincjałom rozkazano poprawić księgi liturgiczne w ciągu jednego roku pod groźbą ciężkich kar[60]. I znowu nie czytamy nic więcej o tym przedmiocie aż do 1370 roku, kiedy to przełożonym polecono poprawić mszały „zwłaszcza w Kanonie”[61]. Kapituła z 1376 roku ostrzegła prowincjałów, że zostaną złożeni z urzędów, jeśli nie poprawią mszałów w ciągu roku; ostrzeżenie powtórzono w 1378 roku[62]. Z akt tych czterech kapituł, a także wzmianek na kapitułach z 1370, 1378 i 1391 roku (?), wynika oczywiście, że rewizja musiała mieć miejsce gdzieś między 1308 a 1355 rokiem.
Dokładniej, rewizja musiała zostać przeprowadzona w połowie wieku. W latach 1334-35-36 zdecydowano bowiem, że w hymnach o Najświętszej Marii Pannie: Quem terra i O gloriosa domina przed ostatnim wersetem należy mówić Maria Mater gratiæ[63]. Ten sam przepis został znowu zaproponowany w 1378 roku[64]. Dalej, w latach 1346-47-48 święto św. Wincentego Męczennika zostało podniesione do stopnia totum duplex; jednak według Johanna Meyera zostało ono podniesione do stopnia duplex w 1370 roku[65]. Przynajmniej do tego czasu kapituły generalne nie zajmowały się obniżaniem rangi świąt, lecz tylko ich wprowadzeniem lub podnoszeniem do wyższego stopnia. Zatem fakt, że napotyka się obniżenie stopnia świąt, wskazuje, iż odbyła się rewizja. Ponieważ kapituła z 1355 roku sugeruje, że rewizja została już dokonana, możemy uznać, że nastąpiła ona między 1348 a 1355 rokiem.

Hervé de Nédellec

Opis tego stulecia byłby niepełny, gdybyśmy pominęli dwóch zakonników zasługujących na specjalną uwagę. Pierwszym z nich jest Hervé de Nédellec, czternasty generał zakonu. W ciągu krótkiej kadencji (1318–1323) dowiódł, że jest autentycznym miłośnikiem liturgii. Jako prawdziwy dominikanin poświęcał czas na studiowanie i pisanie, i jakieś czternaście jego utworów przetrwało do naszych czasów. Jednak mimo długich wysiłków, jakie ta praca z konieczności za sobą pociągała, oraz żądań, które do niego kierowano jako do głowy zakonu, bardzo wiernie uczestniczył w liturgii godzin w chórze nie tylko w ciągu dnia, lecz także w nocy. Codziennie o świcie sprawował ofiarę Mszy św., i praktykę tę spełniał niezawodnie nawet podczas swych licznych podróży.
To Hervé ustanowił stanowisko i urząd papieskiego hebdomadariusza; to on protestował przeciw opuszczaniu chóru przez przeorów i innych zakonników; to on pobudzał kult św. Piotra Męczennika, wymagając celebrowania dwa razy w miesiącu uroczystej Mszy ku jego czci oraz codziennego wspominania męczennika zarówno na matutinum, jak i w nieszporach. Ten sam generał podjął energiczne kroki w celu zapewnienia powszechnego obchodzenia święta Bożego Ciała w całym zakonie. Aby pokryć konieczne wydatki związane z kanonizacją św. Tomasza, Hervé polecił wszystkim prowincjałom wysłać na kolejną kapitułę tyle florenów, ile klasztorów było w ich prowincjach. Kiedy w końcu generał dowiedział się, że Jan XXII zdecydował wynieść Tomasza do czci ołtarzy, wykrzyknął z radością: „Teraz umrę szczęśliwy, bo moje oczy ujrzały postawione na świeczniku światło, które Bóg przygotował na oświecenie pogan i chwałę swego ludu”. Słowa te były prorockie; Hervé umarł sześć tygodni po kanonizacji Doktora Anielskiego[66].

Błogosławiony Rajmund z Kapui

Drugim bratem zasługującym na specjalną wzmiankę ze względu na swoje przywiązanie do liturgii jest błogosławiony Rajmund z Kapui, słynny spowiednik św. Katarzyny Sieneńskiej. Gdy wybierano go na generała, zakon Braci Kaznodziejów istniał już dobrze ponad półtora wieku. W ciągu tego długiego czasu doznał on niemałego upadku obserwancji zakonnej. Rozprzężenie zaczęło się wkradać pod koniec XIII wieku i stale rosło aż do nadejścia epidemii Czarnej Śmierci z 1346 roku, która nagłą śmiercią poraziła przerażającą liczbę zakonników. Klasztory opustoszały i aż nazbyt często to gorliwi członkowie wspólnoty, śmiertelnie wyczerpani obowiązkami, stawali się łatwymi ofiarami zgubnej choroby. Podczas gdy ginęły miliony ludzi, wszystkie obserwancje klasztorne się rozluźniły; chóralna recytacja oficjum, uroczysta celebracja Mszy i inne funkcje liturgiczne zostały czasowo zarzucone. Kiedy zaraza ustąpiła, ci, którzy z niej ocaleli — a wielką część z nich stanowili leniwi i światowi bracia — nie byli wcale chętni do podjęcia na nowo ciężkich brzemion ścisłej obserwancji[67]. W 1376 roku Eliasz z Tuluzy, ówczesny generał, zaapelował do braci o branie udziału w świętych obrzędach; biadał, że zakonnicy, którzy uczestniczą w celebracjach, są wytykani jako osoby gustujące w osobliwościach[68]. Stwierdzenie to można uznać za przesadę; jednak na podstawie akt kapituł generalnych jest widoczne, że duch zakonu nie był już ten sam co u pierwszych dominikanów. Zwłaszcza język jednej z kapituł, tej z 1362 roku, nie pozostawia żadnych wątpliwości w tym punkcie:
„Ponieważ jest oczywiste dla każdego, że bracia karygodnie odwrócili się od słusznego sposobu życia, […] surowo rozkazujemy wszystkim prowincjałom, wikariuszom i przełożonym klasztorów, pod karą usunięcia z urzędu i utraty wszystkich korzyści, jakie daje zakon, aby usiłowali przywrócić samych siebie i swoich podwładnych do regularnego przestrzegania obserwancji zgodnie z kształtem naszych konstytucji i reguły. […] A zwłaszcza niech spowodują, aby uczyli się sposobu, w jaki mogą powrócić do uczestniczenia w chórze zarówno we dnie, jak i w nocy, i do celebracji liturgii godzin w sposób określony na kolejnej kapitule”[69].
Tę opłakaną sytuację pogarszała schizma zachodnia. Stan, w jakim błogosławiony Rajmund znalazł zakon w chwili swego wyboru na generała dwa lata później, napełnił jego serce gorzkim smutkiem. Jednak zaczął mężnie wykonywać niemal beznadziejne zadanie przywrócenia zakonowi utraconego zapału. Z pomocą dwóch nietuzinkowych zakonników, Konrada z Prus i błogosławionego Jana Dominici, generał stopniowo ustanowił w różnych prowincjach domy ścisłej obserwancji. Znowu uroczyście śpiewano oficjum liturgii godzin i Mszę uroczystą oraz prowadzono przepisane procesje; jednym słowem wszystkie nabożeństwa liturgiczne zakonu były celebrowane z całym pierwotnym zapałem i świetnością. Kiedy stary generał umierał w Norymberdze w końcu XIV wieku, mógłby powitać — jak zauważa Mortier — zaranie nowego wieku jako „wieku beati”. Wielu błogosławionych, którzy mieli wzbogacić zakon w ciągu nadchodzącego stulecia, Rajmund mógł uznać za swoich własnych: „Zrodzili się z jego ducha i z jego serca… A więc, pozostawiając tego czcigodnego ojca, możemy go z radością i wdzięcznością ogłosić »drugim założycielem zakonu Braci Kaznodziejów«”[70].

Spis treści książki

Przypisy:
  1. Mortier, Histoire, t. II, s. 411–415. []
  2. Acta Cap. Gen., t. I, s. 315. Kapituła z 1306 roku zastąpiła Sancta Dei Genetrix obecnie używaną antyfoną: Regali ex progenie (t. II, s. 17). []
  3. Wśród innych miejsc, historię można znaleźć w Gesta Baldewini de Luczenburch Treverensis Archiepiscopi, opublikowanych przez Baluze’a w jego Miscellanea, t. I, rozdz. XVII, s. 319. W tym samym tomie (s. 326) znajduje się list syna cesarza Henryka, deklarujący niewinność Bernarda. Por. także Johannes Meyer, Chronica brevis Ord. Præd., wydana przez Scheebena w: QF, t. XXIX, s. 55 nn. []
  4. Acta Cap. Gen., t. II, s. 70. []
  5. Tamże, s. 109. []
  6. Do króla Francji, który domagał się uwolnienia dominikanina, papież napisał, że więzień jest dobrze traktowany; jednak sam Tomasz po miesiącach brutalnych przesłuchań napiętnował w końcu swego inkwizytora jako „niegodziwego sędziego, gwałtownego i barbarzyńskiego ciemiężcę”. Tomasz uniknął dalszych tortur dzięki odwołaniu się od inkwizycji do sądu papieskiego. Käppeli, Le Procès contre Thomas Waleys O.P., s. 155 (Dissertationes Historicæ O.P., t. VI). []
  7. Acta Cap. Gen., t. II, s. 225. []
  8. Mortier, Histoire, t. III, s. 115–116. []
  9. Odetto, „La Cronaca maggiore dell’Ordine domenicano di Galvano Fiamma”, w: AFP, t. X, s. 368. []
  10. Sebastian de Olmeda, Chronica, s. 60. []
  11. Acta Cap. Gen., t. II, s. 361–362. []
  12. Tamże, s. 30–31. []
  13. Heortology, s. 245. []
  14. Bishop, „On the Origins of the Feast the Immaculate Conception”, w: Liturgica Historica, s. 258 nn. []
  15. Heortology, s. 241. []
  16. Vacandard, „Les Origines de la Fête et du Dogme de l’Immaculée Conception”, w: Études de Critique et d’Histoire Religieuse (Troisième série), s. 299. []
  17. Acta Cap. Gen., t. I, s. 204. []
  18. Denifle, Chartularium, t. III, s. 486 nn. []
  19. Acta Cap. Gen., t. III, s. 92. []
  20. Oficjum jest podane w: B. Raymundi Capuani Opuscula et Littera, s. 39 nn. Zaczyna się ono: Collactentur corda fidelium (antyfona super psalmos pierwszych nieszporów). Hymn nieszporów jest akrostychem: Magnæ… Ancilla… Recipit… In rosa… Ancilla… [MARIA].
    Oficjum rytmiczne to takie, którego części (oprócz psalmów i lekcji) są metryczne, rytmiczne lub rymowane. Od IX do XV wieku takie oficja cieszyły się znaczną popularnością nie tylko wśród duchowieństwa świeckiego, lecz także w zakonach. Autorami niektórych z nich byli najwybitniejsi duchowni średniowiecza.
    W dominikańskim brewiarzu z XIII i XIV wieku oficja św. Dominika, św. Piotra Męczennika, Korony cierniowej i św. Tomasza z Akwinu były właśnie tego typu. Najlepszym z nich było oficjum św. Dominika, ułożone przez utalentowanego Konstantyna, biskupa Orvieto († 1256). Zarówno Olmeda (s. 26), jak i Altamura (s. 6) przypisali oficjum Jordanowi z Saksonii, natomiast franciszkanie w końcu XIV wieku utrzymywali, że napisał je Julian von Speyer, autor rytmicznego oficjum św. Franciszka [por. Analecta Bollandiana, r. XIX (1900), s. 329].
    Ich pretensje nie zasługują na wiele uwagi. Stefan z Salanhac, skrupulatny historyk, wyraźnie stwierdza: „Frater Constantinus… compilavit legendam et officium ecclesiasticum Sancti Dominici…” (De quatuor in quibus, s. 43). Jest to stwierdzenie historyka, który był członkiem zakonu, gdy oficjum zostało napisane i przyjęte; najwcześniejszy z tych, którzy mu przeczyli, żył sto pięćdziesiąt lat później. Dalej, jak zauważa Cormier, wystarczy tylko porównać oficjum św. Dominika z oficjum św. Franciszka, aby zobaczyć, że nie mogły one być dziełem tego samego autora (Quinze Entretiens, s. 296).
    Fragmenty rytmicznego oficjum św. Dominika napisane XIII-wieczną ręką znaleziono w rękopisie przechowywanym w bibliotece Uniwersytetu w Getyndze [por. AOF, r. XXXIV (1926), s. 683]. Fragmenty są bardzo interesujące, ponieważ antyfony różnią się od tych w brewiarzu-antyfonarzu i u Humberta. Autor jest nieznany. []
  21. Z fragmentarycznych akt wczesnych kapituł dowiadujemy się, że we wszystkie święta z dziewięcioma lekcjami Dominik miał otrzymać wspomnienie (1239); ku jego czci co tydzień miała być recytowana msza (1239); należało odczytywać jego modlitwę: meritis et doctrinis (1244); w chórze przy wymienieniu jego imienia bracia mieli czynić głęboki ukłon (1249); jego imię umieszczono w litanii (1254); zostało ono także wstawione do modlitwy A cunctis nos (1268); w końcu Confiteor miał się zaczynać: Confiteor Deo et beatæ Mariæ et beato Dominico (1282); słowa: patri nostro zostały dodane dopiero w 1596 roku. Prefacja do św. Dominika została dodana do mszału już w naszych czasach (23 listopada 1921 roku). Ułożył ją Egidio M. Guinassi, prowincjał Lombardii. []
  22. Acta Cap. Gen., t. II, s. 393. []
  23. Walz, Canonizationis S. Thomæ de Aquino brevis historia, s. 4. []
  24. Mortier, Histoire, t. II, s. 565 nn. []
  25. Sebastian de Olmeda, Chronica, s. 94. „Addiditque [Papa] dicens: quia Thomas quidem tot miracula fecit, quot quæstiones enodavit”. []
  26. BOP, t. II, s. 159 nn.; Walz, dz. cyt., s. 15–16. []
  27. Acta Cap. Gen., t. II, s. 151. []
  28. Oficjum to jest ogólnie przypisywane Wilhelmowi Adamowi (Guilelmus Adæ); jednak jest to niepewne. Zob. SSOP, t. I, s. 724. []
  29. Acta Cap. Gen., t. II, s. 224. Specjalna prefacja na mszę ku czci św. Tomasza została wprowadzona dopiero w naszych czasach (1945). []
  30. Mortier, Histoire, t. III, s. 409–410. []
  31. „Historia translationis corporis sanctissimi Ecclesiæ Doctoris, divi Thomæ de Aquino…”, w: Acta SS., I Martii, s. 725 nn.; Percin, Monumenta conventus Tolosani, s. 211 nn. []
  32. Sebastian de Olmeda, Chronica, s. 122. Akta z 1369 roku zaginęły; jednak te z kolejnego roku podają przyjęcie święta jako approbatio, wskazując tym samym, że przepis został wprowadzony w 1369 roku. []
  33. Acta Cap. Gen., t. II, s. 430–431. []
  34. Tamże, s. 446. W 1401 roku pewien ojciec Aldobrandini z Ferrary napisał nowe oficjum; zaczynało się ono: O quam felix mater Italia (antyfona super psalmos pierwszych nieszporów). Oficjum to zostało oficjalnie przyjęte i było używane do chwili zaniechania go w rewizji z 1551 roku. Święto (ale nie oficjum Aldobrandiniego) zostało ponownie wprowadzone w 1644 roku i było używane do rewizji Cormiera z 1909 roku. Zob. Acta Cap. Gen., t. III, s. 104; Zaccaria, Bibliotheca Ritualis, t. II, s. 97. A. Zucchi (S. Tommaso d’Aquino O.P.: Miscellanea Storico-Artistica, s. 305 nn.) opublikował starą sekwencję na święto Przeniesienia relikwii, a także specjalną prefację na mszę. Prefacja jednak nie była nigdy używana, przynajmniej w mszałach dominikańskich. []
  35. Acta Cap. Gen., t. II, s. 233. []
  36. Liber de rebus memorabilioribus, s. 264; Acta SS., III Aprilis, s. 700–702. []
  37. Mortier, Histoire, t. III, s. 143–154. []
  38. Acta Cap. Gen., t. II, s. 321. []
  39. Przez kapituły (1388)-91-94. Acta Cap. Gen., t. III, s. 92. []
  40. SSOP, t. I, s. 195; Browe, Textus Antiqui de Festo Corporis Christi, s. 18; [Bertholet], Histoire de l’Institution de la Fête-Dieu, s. 67, 93 nn. []
  41. Acta Cap. Gen., II, s. 3. []
  42. Tamże, s. 109. []
  43. Tamże, s. 138. []
  44. Mimo tego faktu autorstwo oficjum nie było poważnie kwestionowane aż do czasów współczesnych. Pod koniec XVI wieku franciszkanin Jan Rioche zanegował autorstwo Akwinaty w przypadku Lauda Sion i przypisał je Bonawenturze. Twierdzenie to powtórzył Wadding i inni franciszkanie. Poważniejszy atak wyszedł od Papebrocha, który wypowiedział opinię, że Tomasz tylko skorygował oficjum Jana z Mont-Cornillon. Odpowiedział mu Noel Alexander (Dissertationes Historicæ et Criticæ, quibus Officium Ven. Sacramenti S. Thomas vindicatur, Parisiis 1680). W nowszych czasach dom Morin wysunął teorię, że św. Tomasz „zapożyczył” znaczną część starszego oficjum; ponieważ dotarło do nas tylko kilka niejednoznacznych fragmentów starszego oficjum, jest jasne, że uczony benedyktyn nie zaprezentował swego zwyczajnego warsztatu naukowego, tworząc teorię opartą na tak słabych podstawach.
    Przeciwko tym autorom mamy zdecydowane świadectwa ludzi o najwyższej pozycji, żyjących w czasach Akwinaty lub niedługo później: Wilhelma z Tocco, pierwszego uczenia, a następnie biografa świętego; Ptolemeusza z Lukki, innego ucznia świętego, następnie jego spowiednika, a później biskupa Torcelli; współczesnego Tomaszowi Jana z Kolonny, który został arcybiskupem Messyny; Bernarda Gui, historyka, który wstąpił do zakonu tylko pięć lat po śmierci świętego; Henryka z Hervorden, historyka, który wstąpił do zakonu na początku XIV wieku; św. Antonina, arcybiskupa Florencji; i kilku innych XIV-wiecznych autorów. Wszyscy oni jednomyślnie utrzymują, że Tomasz z Akwinu napisał całe oficjum Bożego Ciała. Tak więc Ptolemeusz, jak gdyby przewidywał przyszłe spory, stwierdza wprost: „[Akwinata] ułożył całe oficjum: lekcje, oficjum nocne, oficjum dzienne, mszę i wszystko, co śpiewa się tego dnia” (Historia Ecclesiastica Ptolomæi Lucensis, w: Muratori, Rerum Italicarum Scriptores, t. XI, ks. 22, rozdz. XXIV, kol. 1154). Bernard Gui jest równie stanowczy:
    „[Św. Tomasz] napisał i ułożył całe kościelne oficjum Bożego Ciała: oficjum dzienne, oficjum nocne, a także mszę” („Historia conventus Paris. NN. Præd.”, w: Martène-Durand, Amplissima Collectio, t. VI, s. 558).
    Mając przed sobą tak wiarygodne świadectwa, mamy prawo uznać wraz z Blumem SJ, że wszystkie hymny tego oficjum, łącznie z Lauda Sion, napisał Tomasz z Akwinu; i przyjąć opinię dr. Martina Crabmanna: „Możemy zatem uważać oficjum Bożego Ciała za autentyczną kompozycję św. Tomasza z Akwinu, będącą pod względem treści i części składowych wytworem jego geniuszu i intelektu” (Die Werke des hl. Thomas von Aquin, s. 319). Zob. Blume, „Thomas von Aquin und das Fronleichnamsoffizium” itd., w: Theologie und Glaube, r. III (1911), s. 358–372; Mandonnet, Les Écrits authentiques de saint Thomas d’Aquin, s. 127–129. []
  45. Acta Cap. Gen., t. II, s. 11. []
  46. Olmeda, Chronica, s. 88. []
  47. Lekcja VI na święto (22 maja). []
  48. Mortier, Histoire, t. III, s. 58, przyp. 5. []
  49. Chronica, s. 100. []
  50. De Gli Huomini illustri di San Domenico, ks. II, cz. II, kol. 155. []
  51. Annales, t. XIV, s. 578, nr 11. []
  52. Monumenta Dominicana, s. 197. []
  53. AOP, r. 1894, s. 718. W efekcie tej prośby papież ogłosił Serwacego patronem zakonu. []
  54. Acta Cap. Gen., t. II, s. 195. []
  55. Koszt ten był jednym z argumentów użytych dla zaprzestania corocznych kapituł (zob. Olmeda, s. 122–123). Na prośbę generała Eliasza Grzegorz XI zarządził, aby odtąd kapituła generalna była przeprowadzana co dwa lub trzy lata (27 sierpnia 1373 roku). []
  56. W ten sam sposób, pragnąc okazać wdzięczność mieszkańcom Limoges, kapituła generalna, która zebrała się w tym mieście w 1334 roku, przyjęła święto św. Marcjalisa ze stopniem trzech lekcji; święty ten był patronem tego miasta. Zob. Acta Cap. Gen., t. II, s. 223. []
  57. Tamże, t. II, s. 346. []
  58. Tamże, s. 110. []
  59. Tamże, s. 34. []
  60. Tamże, s. 366. []
  61. Tamże, s. 414. []
  62. Tamże, s. 442. []
  63. Tamże, s. 223. []
  64. Tamże, s. 441. []
  65. Tamże, t. II, s. 307; Chronica brevis, w: QF, t. XXXIX, s. 67. []
  66. Hervému często nadawano tytuł „major clericus totius mundi”. Fio błędnie uznał, że fraza ta odnosiła się do jego miłości do liturgii; „prawdziwe znaczenie wyrażenia” to: „najbardziej uczony i posiadający najobszerniejszą wiedzę człowiek swoich czasów”. Por. Ag. de Guimarăes, „Hervé Noël”, w: AFP, r. VIII (1938), s. 17. []
  67. Zob. Michael Pio, De Gli Huonimi Illustri, część I, ks. 2, nr 38, kol. 358–359; Olmeda, s. 112–113. []
  68. Litteræ Encyclicæ, w: MOPH, t. V, s. 311–312. []
  69. Acta Cap. Gen., t. II, s. 394. []
  70. Mortier, Histoire, t. III, s. 686. []